Banner Top

Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 42

WOJEWÓDZTWO Z REPREZANTACYJNYMI GMACHAMI - We wrześniu 1928 r opublikowany został projekt nowego podziału administracyjnego Polski autorstwa oficera Sztabu Generalnego WP mjr Romana Starzyńskiego [1].

Projekt wart był uwagi nie tylko ze względu na postać autora. Roman Leon Starzyński ( 1890-1938), brat „legendarnego” prezydenta Warszawy – Stefana, żołnierz I Brygady, w latach30-tych był dyrektorem Polskiej Agencji Telegraficznej, a później dyrektorem Spółki Akcyjnej Polskie Radio. W projekcie Starzyńskiego  Polska miała być podzielona na sześć prowincji: Wielkopolską, Małopolską, Mazowiecką, Czerwonoruską, Lubelsko-Wołyńską i Wileńską; niższym szczeblem podziału miało być 25 województw.

W tym, co dla nas najistotniejsze, województwo częstochowskie z Zagłębiem Dąbrowskim, Tarnowskimi Górami i Lublińcem.

Częstochowa w tym czasie była starostwem grodzkim, do tej rangi podniosło nasz gród rozporządzenie Rady Ministrów [2], stawiając w jednym szeregu z Białymstokiem, Lublinem, Łodzią, Sosnowcem i Wilnem. W odróżnieniu od tych miast starostą grodzkim nie został prezydent ( widocznie Romuald Jarmułowicz z PPS nie był bliski sanacyjnemu centrum), ale starosta ziemski – Kazimierz Kuhn.

Projekt tworzenia województwa częstochowskiego nie wyszedł poza ramy teoretycznych rozważań. Idea jednak trafiła na podatny grunt, mieszczanie częstochowscy mieli po uszy dosyć kompleksów kieleckich; stolica województwa z niechęcią traktowała ambicje rozwojowe większych od siebie ośrodków: Częstochowy i Sosnowca. Rok 1928 w tych stosunkach był szczególny, nasze miasto przez nacisk na ministerstwa musiało przełamywać opór Kielc przed powiększeniem obszaru Częstochowy o Stradom, Ostatni Grosz i Raków. Współcześnie jednak  istotniejszym  dla nas wzorem był sposób artykułowania swoich „wojewódzkich” ambicji. Otóż nasze ambicje wyrażały się budową dużych obiektów publicznych, w tym ambulatorium Kasy Chorych (dziś szpital przy ul. Mickiewicza), Poczty Polskiej, Teatru, szkół w parku Narutowicza i przy ul. Narutowicza.

Częstochowa nigdy nie była i prawdopodobnie nie będzie pięknym miastem. Bo cóż my podświadomie odbieramy jako miejskie piękno: wynika ono z planowanej regulacji narzucającej odpowiednią jakość przestrzeni publicznej. W Częstochowie nikt o takową regulacje nie dbał, przestrzeń publiczna tworzyła się przez chaotyczną zabudowę. Reprezentacyjna była I i II Aleja, gęstość zamieszkania wskazywała jako centrum pl. Daszyńskiego i Stare Miasto. Kontrasty nie dziwiły. Bogatszych kusił salon Elibor Aleja 14,, założony przez Borkowskiego, polecający nowe modele samochodów Generals Motors; dla biedniejszych był koński targ na Rynku Wieluńskim.

Na południe od Alei powstawała dzielnica willowa, z charakterystycznymi neoklasycystycznymi domami jednorodzinnymi; dalej za torami na Stradomiu dominowały bieda-domki z kamienia wapiennego. Budownictwo publiczne stawało się próbą odpowiedzi na różnorodne potrzeby mieszkańców, ale oprócz tego także próbą uporządkowania panującego chaosu, wprowadzenia swoistego dobrego wzoru urbanistycznego. Częstochowa nie była w tym wyjątkiem. W sąsiednich Katowicach ambicją wojewody Michała Grażyńskiego była rewolucja w przestrzeni publicznej, zmiana niemieckiego miasta w polskie o amerykańskiej dynamice. Temu podporządkowane były tak śmiałe i nowatorskie rozwiązania architektoniczne jak Sejm Śląski, katedra, „drapacz chmur” na ul. Żwirki i Wigury i sąsiadujące z nim funkcjonalistyczne osiedle – kolonia urzędnicza.

 

Dla Częstochowy cennym był wzór dobrej architektury wprowadzony twórczością Adolfa Szyszko-Bohusza. By to dostrzec warto przypomnieć swoisty manifest architektów II RP, tekst Pawła Wędziałowskiego „Szkoła architektury [3]”: „Architektura, jako czynność tym różni się od budownictwa, że stwarza rzeczy indywidualne, które stają się standaryzującym elementem życia, podczas gdy budownictwo stwarza elementy szeregowe, przeważnie opierające się na uprzednich (...) Rzecz, która rodzi się pod znakiem tylko oszczędności lub tylko wygody, nie jest tworem architektonicznym. Rzecz, w której nad myślą o całości góruje czczy blichtr, jeszcze w mniejszym stopniu jest architekturą (..) Rzeczy architektoniczne tem różnią się od inżynieryjnych, że głębszą mają wartość dla życia, rozszerzając je i tłumacząc dobitniej (...) Do rzeczy architektonicznej dochodzi twórca zawsze przez wiedzę, opartą na dwóch pierwiastkach natury ludzkiej – emocjonalnym i racjonalnym, t.j. przez wiedzę – umiejętność, opartą na rozumie i na czuciu. Do tworu inżynieryjnego dochodzi człowiek przez wiedzę, opartą tylko na jednym pierwiastku jego duchowości, mianowicie rozsądku (...) Architektura – to wyraz zrównoważonej pełni natury ludzkiej. Inżynieria – to ustępstwo i kompromis niedoskonałości natury ludzkiej..”. Adolf Szyszko-Bohusz pozostawił w Częstochowie dwa dzieła będące wzorem „rzeczy architektonicznej”: wieczernik na Jasnej Górze i gmach Poczty na ul. Śląskiej. Pierwsze jest rozwiązaniem  doskonale wpisującym się w zabytkowe otoczenie klasztoru. Szkoda, że nie został zrealizowany inny „jasnogórski” projekt krakowskiego architekta, powstały w 1928: budowa domu dla pielgrzyma, z zapleczem gastronomicznym i handlowym planowana w miejsce straganów na placu pod klasztorem przy figurze św. Jana. Za to architekt, po skończeniu w 1927 r wieczernika, zbudował dla Częstochowy Pocztę. Biało-czerwony budynek, zachowujące najlepsze cechy funkcjonalizmu ( architektury modernistycznej podbijającej miasta od Nowego Jorku, przez berliński Bauhaus, po Katowice), z jednoczesnym ukłonem wobec tradycji. Niestety, barbarzyństwo współczesne odarło ten obiekt z piękna; zlikwidowano drzwi  obrotowe, zezwolono na „głupawą” przybudówkę....

Dobre wzory architektury publicznej wpłynął na debatę w kręgach opiniotwórczo-decyzyjnych,  trwającą pod znanym nam z każdej epoki hasłem: jak uczcić ważną rocznicę. W listopadzie 1928 r  II Rzeczypospolita obchodziła swoje dziesięciolecie. Uczcić to święto czymś trwałym, takie były ambicje. Budowa szkoły... akurat trwały dwie duże inwestycje. Nauka – od września w Parku otwarte już było obserwatorium astronomiczne prowadzone przez ks. Metlera. Szpital... To była priorytetowa rzecz dla magistratu, w tym celu zakupiono nawet nieruchomość w dzielnicy Parkitka. Ale na szpital brakowało funduszy. Może więc coś skromniejszego:  środowiska lekarskie forsowały budowę poradni - prewenturium przeciwgruźliczego. W kwietniu 1928, dzięki zabiegom dr. Karola Rożkowskiego, uruchomiono pierwszą taka poradnię, w budynku po starej elektrowni na Śląskiej 2; potrzeby miasta były jednak znacznie większe. Do listopada idea budowy ambulatorium dla chorych na płuca miała pierwszeństwo; zrealizowano ją „częściowo” w formie dobrze wyposażonej poradni w otwartym jesienią 1928 r obiekcie Kasy Chorych; największym wówczas i najnowocześniejszym obiekcie tego typu w Polsce.

O „czynie” na rocznicę zadecydowała ostatecznie wojsko, w osobie bohatera wojny z bolszewikami, oficera sztabu 7 Dywizji Piechoty mjr Tadeusza Dańca. Mjr Daniec przeforsował budowę Ogniska Stowarzyszenia Pracy Wychowawczej im. Marszałka J. Piłsudskiego, czyli obiektu sportowego pod Jasną Górą, na rogu ul. 7 Kamienic i ul. Pułaskiego [4]. Sama nazwa była w tym wypadku mocnym uzasadnieniem.

Ale też nasi mieszczanie,prócz oczywistego poparcia i angażowania się w budowę Ogniska, nie ograniczyli innych ambicji.  Zawiązane zostało Towarzystwo Akcyjne do budowy Teatru Miejskiego [5] W zarządzie znalazli się przewodniczący Rady J. Bugajski, prezydent R. Jarmułomicz, starosta K. Kuhn, dyr Duhamel, mec. Mężnicki, prezes Lutni T. Koss, hrabia Raczyński, ziemianin  Aleksander Steinhagen i wydawca D. Wilkoszewski oraz – co oczywiste – dyrektor teatru J. Otrembski. Na placu kupionym od Lutni, na rogu Jasnogórskiej i Kilińskiego rozpoczęła się budowa nowego gmachu publicznego. Projektantami byli warszawscy architekci Józef Krupa i Józef Łapiński. Ciekawa, modernistyczna bryła nowego budynku była pod wieloma względami powtórzeniem innej realizacji warszawiaków: budynku powstałego w 1927 r w Warszawie na rogu Tamki i Smuligowskiego...

Żeby jednak nie było, że nasi przodkowie tylko o reprezentacyjnych gmach myśleli, wspomnijmy na koniec o wrześniowej uchwale Rady Miasta [6] przyjmującej program budowy miejskich szaletów: na Nowym Rynku, na Alejach, w parkach i pod Jasną Górą....

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa

Przypisy:
[1] Goniec Częstochowski nr 210 z 12 09 1928 s 1
[2] Goniec Częstochowski nr 91 z 19.04.1928 r s 2
[3] Architektura i Budownictwo nr 2 1928 s 41-49
[4] Goniec Częstochowski nr 260 z 8.11.1928 s 4
[5] Goniec Częstochowski nr 264 z 14.11. 1928 s 4
[6] Goniec Częstochowski nr 214 z 15.09. 1928 s 4

Na ilustracji 1: architekt Adolf Szyszko-Bohusz

Banner 468 x 60 px

Banner 468 x 60 px