W teatrze jest czas na szukanie

Z Adamem Hutyrą rozmawia Dominika Radkowska.

Dominika Radkowska:  Swoim bohaterom, nawet w rolach dramatycznych, nadajesz często groteskowy rys. To częściej  Twoja interpretacja roli, czy tak Cię widzą reżyserzy?

Adam Hutyra:  Tak się składa, że ostatnie dwie role tj. Malvolia w "Wieczorze Trzech Króli" jak i Indianina w „Weismanie i Czerwonej Twarzy” należą do przedstawień, gdzie groteska, przerysowanie postaci zostało przez reżysera zaplanowane, a ja przyznaję się –  lubię taki teatr i chętnie tym tropem podążyłem. Ważne, żeby tak zbudowana postać była wiarygodna. Tylko wtedy, moim zdaniem, może być interesująca, zabawna, a czasem poruszająca.

hutyra-adam-01
hutyra-adam-02
hutyra-adam-03
hutyra-adam-04
hutyra-adam-01
hutyra-adam-02
hutyra-adam-03
hutyra-adam-04

Ufasz reżyserom? Łatwo poddajesz się ich pomysłom, czy chętniej poszukujesz swoich sposobów na rolę?
Bardzo chcę i lubię ufać reżyserom, ale różnie to bywa. Najlepiej kiedy wiedzą o co im chodzi, a aktorzy mają wiele do zaproponowania. Kiedy reżyser się gubi, to aktorzy zwykle wyciągają ze swego „skarbczyka” wypróbowane sposoby, tzn. to w czym najlepiej się czują. To nie jest dobre dla przedstawienia.

Kreacja aktorska, która Cię zafascynowała?
Moje fascynacje (choć to za dużo powiedziane) przychodzą i odchodzą. Obejrzę coś, myślę: znakomite – ale następna rola, film powoduje, że zaciekawiam się czymś innym.

Gdybyś mógł wybrać twórcę, pod którego kierownictwem chciałbyś pracować, kto by to był?
Stanley Kubrick i pewnie ze dwudziestu innych.

Na co dzień pracujesz na scenie. Grasz również w filmach. Jak czujesz się przed kamerą?
Teatr to moje ulubione miejsce pracy. Jest czas na szukanie, porównanie, pomyłki. W filmie zwykle wszystko dzieje się bardzo szybko. Tam trzeba być gotowym natychmiast. Są plany filmowe, gdzie pracuje się wcześniej z aktorami, poznaje się przestrzeń, w której się gra, buduje role, ale to się rzadko zdarza. Wolę mieć więcej czasu. Inną sprawą jest, że w filmie, gdy uda się ujęcie, to już zostaje na zawsze. W teatrze co wieczór trzeba zmierzyć się z rolą.

Który z kostiumów, w jakie ubierano Cię na scenę, był najbardziej niewygodny?
Kiedyś graliśmy „Bestię i Piękną” w reżyserii  Jarka Kiljana. Postać Bestii to była taka wielka lalka, animowana od środka przez trzech aktorów. To co działo się w środku nie za bardzo nadaje się do publikacji.

Gdyby nie aktorstwo, to...
Nie mam najmniejszego pojęcia. Teraz wydaje mi się, że to jedyna droga. Kiedyś, kiedy byłem jeszcze w liceum, chodziły mi po głowie różne pomysły. Kto wie, może byłby ze mnie dobry leśniczy albo perkusista, nie wiem.

Twój zawód wymaga nie lada elastyczności – zmiana reżysera co kilka tygodni, wymagań, ba – zmiana osobowości – prawie codziennie!
Jeśli współpraca z reżyserem jest dobra, to w czasie miesiąca, dwóch tworzymy jakąś postać. Próbujemy ją wiele razy i ona w nas gdzieś zostaje. Składa się z zachowań, sytuacji, emocji, dialogów itp. Danego wieczora trzeba ją po prostu przywołać, najlepiej jak się zjawi w całości tak, jak na najlepszej z prób.

Nierzadko role sporo kosztują fizycznie. W najnowszym spektaklu „Weisman i Czerwona Twarz” niemal „zdzierasz” sobie szczotką skórę, w „Wieczorze Trzech Króli” – gardło.
Najgorsze są próby, bo wtedy nie ma jeszcze przebiegu roli i dopiero szuka się odpowiednich stanów, sposobu na daną scenę. Często powtarza się jakiś fragment wielokrotnie na dużych emocjach, nie kontrolując ciała i głosu. To powoduje różne przykre następstwa. Kiedy rola jest zrobiona, łatwiej nad wszystkim zapanować, rozkładać siły. Na próbach wydaje się czasem, że czegoś nie da się zrobić lub fizycznie udźwignąć, ale często później okazuje się, że to absolutnie możliwe.

Z miejsca, gdzie się urodziłeś, niedaleko w Beskidy. Chodzisz po górach? Jeździsz na nartach?
Kiedyś chodziłem bardzo dużo, miałem tam swoje ulubione miejsca i ludzi, z którymi fantastycznie spędzałem czas. Potem była długa przerwa. Teraz z żoną Agatą i dzieciakami znowu powoli wracamy w góry. Co do nart –  to, obok tenisa – mój ulubiony sport, ale ze względu na moje chore kolano mogę go tylko śledzić w telewizji.

W jakie przedsięwzięcie jesteś aktualnie – albo niebawem będziesz – zaangażowany?  
Najbliższy spektakl, w jakim będę brał udział, to „Życie Mariana” Sibylle Berg w reżyserii Bronisławy Nowickiej. Tekst już czytałem. Bardzo ciekawy. Czekam na próby. Co dalej, zobaczymy...

Najnowsze role Adama Hutyry –  teatralne:
Czerwona Twarz, Weisman i Czerwona Twarz. Żydowski western, George Tabori, reż. Andre Hubner-Ochodlo, 2012 Pasza, Do dna, Ludmiła Pietruszewska, reż. Andre Hubner-Ochodlo, 2011 Malvolio, Wieczór Trzech Króli, William Szekspir, reż. Gennady Trostyanetsky, 2011
John Canty, Henryk VIII, Królewicz i żebrak, wg Marka Twaina, scenariusz i reżyseria – Dariusz Wiktorowicz, 2011
Tacy duzi chłopcy – piosenki Jana Wołka, reż. Piotr Machalica, 2010
i filmowe:
Supermarket, obsada aktorska (sierżant Nowak), 2012
Listy do M., obsada aktorska, 2011

dla cz.info.pl rozmawiała Dominika Radkowska, foto: Piotr Dłubak