Korki w Częstochowie nie takie straszne

Każde duże miasto boryka się z tym samym problemem – brakiem płynności w ruchu drogowym. Czy to Warszawa, Wrocław, Łódź czy Katowice, zawsze musimy liczyć się z tym, że przejazd przez miasto w godzinach szczytu będzie wiązał się z kilometrowymi korkami. Z czego to wynika i czy jest na to jakieś lekarstwo?

Najwięcej czasu stracisz w stolicy

Niezwykle interesująca lektura raportu Deloitte powinna dać do myślenia włodarzom 7 największych polskich miast, mianowicie: Warszawy, Wrocławia, Łodzi, Krakowa, Katowic, Poznania i Gdańska.

Jak pokazuje badanie, w trakcie porannego szczytu między 7.30 do 9.30 w Warszawie przejazd na odcinku 10km jest dłuższy nawet o 15 minut. Jednak w rzeczywistości wiadomo, że podróż samochodem może trwać nawet kilkadziesiąt minut na krótkim odcinku drogi. Największą bolączką kierowców w stolicy jest zła organizacja sygnalizacji świetlnej oraz wprowadzone od niedawna „bus-pasy”. Z drugiej strony, w najlepszym świetle przedstawiają się Katowice, które jako jedyne miasto mają opracowaną spójną strategię transportową. I to przynosi wymierne efekty, gdyż tu kierowcy tracą najmniej czasu na stanie w kilometrowych zatorach drogowych.

Kosztowny problem

Czas spędzony w korkach trudno określić jako wykorzystany produktywnie, gdyż można byłoby go poświęcić na pracę lub odpoczynek. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to więc strata, której rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści, czyli koszt alternatywny. Szacuje się, że kierowcy średnio tracili w korkach w 2010 roku 16 mln zł dziennie, co daje kwotę ponad 4,2 mld zł rocznie. Warto dodać, że to dokładnie tyle, ile rząd przeznacza na edukację. Po skomplikowanych wyliczeniach ekonomiści doszli do wniosku, że mniejsze korki w miastach generowałyby wzrost przychodu państwa  o… 85 mln zł rocznie. Jak widać, zainteresowanie się tym tematem przyniosłoby korzyści wszystkim, nie tylko zniecierpliwionym kierowcom. Jednak czy jest jakaś sprawdzona metoda jak uporać się z tym problemem?

Korki w ujęciu naukowym

W najśmielszych marzeniach nie można było przypuszczać, że zjawi się ktoś, kto rozpracuje zatory drogowe od strony naukowej i, co więcej, poda na nie wzór. A jednak! Możemy być dumni, bo tą osobą jest Polak – Łukasz Romaszko, student informatyki na Uniwersytecie Warszawskim. Stworzyłem algorytm, na podstawie którego można przewidzieć, na której ulicy powstaną korki w ciągu 20 i 40 minut, liczbę ulic, na których wystąpią utrudnienia, a także kolejność występowania zatorów – wylicza student.

Dzięki swoim zdolnościom analitycznym Łukasz wygrał konkurs Traffic Prediction for Intelligent GPS Navigation. Godne podziwu, ale czy znajdzie swoje zastosowanie w realnym świecie i pomoże rozładować nieprzyjemne korki? Oby!

Nie potrzeba jednak wyszukanych algorytmów, aby chociaż w niewielkim stopniu zminimalizować zatory na drogach. Wystarczy skoordynować transport miejski, czyli autobusy i tramwaje, lub po prostu zsynchronizować sygnalizację świetlną, która pozwoli na upłynnienie ruchu. A do czasu poprawy sytuacji na drogach pozostaje tylko wypić kubek melisy i zaczerpnąć trzy głębokie wdechy przed wyjazdem  w godzinach szczytu na ulice polskich aglomeracji.

cz.info.pl, Grzegorz Nowak