Syn legendy i dwóch Duńczyków - kto może zasilić Włókniarz?

Przesądzone jest już to, że Eltrox Włókniarz Częstochowa nie wystartuje w tym sezonie w fazie play-off. Ta sportowa porażka "Lwów" sprawia, że przed włodarzami otwiera się furtka, która umożliwia już powoli rozmowy z zawodnikami na temat budowy składu na kolejny rok. A zmiany wydają się być nieuniknione.

Kto może trafić do Włókniarza?

Na chwilę obecną przesądzone jest pozostanie w częstochowskim zespole lidera - Leona Madsena, któremu raczej nieśpieszno do tego, aby opuszczać stadion przy ul. Olsztyńskiej. Łakomym kąskiem dla klubów PGE Ekstraligi jest również filar młodzieżowej reprezentacji - Jakub Miśkowiak, ale również i w jego przypadku są zapewnienia o chęci kontynuowania współpracy z Włókniarzem. To samo tyczy się drugiego juniora - Mateusza Świdnickiego.

I co dalej? Pod znakiem zapytania stoi przyszłość aż piątki zawodników.

Kuszony przez ekstraligowców jest Bartłomiej Kowalski, który dobrymi wynikami w 2. Lidze Żużlowej oraz rozgrywkach młodzieżowych nie przekonał Piotra Świderskiego do tego, aby dać mu szansę. Inne kluby oferują nie tylko dobre pieniądze, ale również pewne miejsce w składzie. Z medialnych doniesień wynika, że Kowalski będzie celem transferowym m.in. dla Stali GorzówFalubazu Zielona Góra oraz niedzielnego rywala Włókniarza - Apatora Toruń.

Nie wiadomo, co z Jonasem Jeppesenem. Duńczyk nie do końca spełnił się w roli zawodnika u24 i kibice zastanawiają się, czy jest to spowodowane faktem, że przerosła go najwyższa klasa rozgrywkowa, czy przesiadka na sprzęt innego tunera. Kacper Woryna jest tym zawodnikiem, który z pewnością zapracował sobie na to, aby dać mu drugą szansę. Rybniczanin mówi, że dobrze czuje się we Włókniarzu ale na pewno będzie oczekiwał końcowych rezultatów w eWinner 1. Lidze Żużlowej, gdzie wciąż w walce o awans pozostaje jego macierzysty ROW.

Znak zapytania należy postawić również przy Bartoszu SmektaleFredriku Lindgrenie. Z transferem tego pierwszego wiązane były ogromne nadzieje, tymczasem wydaje się, że rola krajowego lidera przerosła leszczynianina. Tego drugiego z kolei osłabić miał dosyć potężnie przebyty koronawirus oraz mała liczba startów. Niezależnie, co i komu przeszkodziło, to punktów tej dwójki brakowało i było czynnikiem, który wpłynął na brak awansu do play-off. W kuluarach przebąkuje się, że Smektała dostanie szansę odbudowy, a jedynym pożegnaniem będzie odejście Lindgrena.

Kto mógłby zająć jego miejsce? Wielu wartościowych nazwisk, które zapewnią solidne zdobycze punktowe tak naprawdę nie ma. Z informacji serwisu WP SportoweFakty wiemy, że włodarze mieli podpytywać o możliwość angażu Mikkela Michelsena, lecz ten dobrze czuje się w Lublinie i nie jest skłonny do zmiany środowiska, choć na co dzień mieszka w Rybniku, więc miałby znacznie bliżej. Drugim przewijającym się najczęściej nazwiskiem jest osoba Maksyma Drabika, który wracając do żużla po zawieszeniu będzie bardzo łakomym kąskiem - raz, że Polak, a dwa - zawodnik w kategorii do lat 24. Chrapkę na niego ma jednak więcej klubów.

Kolejnym zawodnikiem, który przewinął się w mediach przez Włókniarz jest Nicki Pedersen, który będzie do wzięcia, gdy z PGE Ekstraligą pożegna się ZOOleszcz DPV Logistsic GKM Grudziądz. - Punkty na pewno by przywoził, bo to zawsze perfekcyjnie przygotowany zawodnik sprzętowo, mentalnie. Te rzeczy, które się o nim mówi, że ma trudny charakter itd. Pewne zachowania się u niego nie zmienią, ale niektóre się zmieniły i widać po jego jeździe w drużynie z Grudziądza, że to jest już inny zawodnik. Pewien poziom punktowy gwarantuje, ale pozostaje kwestia ile by to kosztowało i jak byłoby to ułożone. Myślę jednak, że warto rozmawiać - mówi na łamach WP SF Maślanka, który sam zatrudnił w przeszłości Pedersena we Włókniarzu (2008 - 2009).

cz.info.pl, KC, foto: Akbi Photos