Raków wraca na Limanowskiego. Papszun: Musimy się trochę z tego „wyłączyć”

Na ten moment w Częstochowie czekaliśmy wszyscy. Raków znów zagra na obiekcie przy ul. Limanowskiego, a uczyni to już w najbliższy piątek, gdy zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. W przeddzień meczu odbyła się konferencja prasowa, w której wzięliśmy udział i zadaliśmy kilka pytań Markowi Papszunowi.

Sprawdźcie, co miał trener do powiedzenia.

Mecz na Miejskim Stadionie Piłkarskim "Raków" rozegrany zostanie w piątek o godzinie 18. Jak mentalnie czuje się drużyna przed tym, jakby nie patrzeć, na swój sposób ważnym wydarzeniem, czyli ponowną grą w Częstochowie? - Myślę, że to nie będzie miało dużego wpływu poza aspektem emocjonalnym. Musimy się trochę z tego „wyłączyć”, bo najważniejszy jest mecz i zadania, które musimy jutro wykonać na boisku, czyli zachować chłodną głowę. Po meczu możemy rozmawiać o powrocie, ale wcześniej musimy skupić się na meczu, a nie na otoczeniu - mówi Marek Papszun.

Dosyć późno, bo dopiero w środowe popołudnie zapadła decyzja dotycząca wydania jednorazowej zgody na to, by Raków zagrał ze Śląskiem Wrocław przy ul. Limanowskiego. Czy takie sytuacje mocno komplikują prace trenera związaną z przygotowaniem drużyny do ważnego meczu? - Jestem przygotowany do tego, że działamy trochę w takich ekstremalnych warunkach i że sytuacja jest dynamiczna. Te rozgrywki są specyficzne, bo dochodzą też sytuacje covidowe, my też gramy w rozgrywkach o Puchar Polski, więc to też są dodatkowe czynniki, które wpływają na zmienność planowania. Trener musi być gotowy w każdej sytuacji i muszę sobie umieć poradzić w takich sytuacjach.

cz.info.pl, KC, foto: Waldemar Deska