Starzenie się społeczeństwa i migracja młodych ludzi do największych miast sprawia, że mniejsze miejscowości i wsie coraz szybciej się wyludniają. Tego typu problemy dotykają też niektórych dużych miast. Dla przykładu w okresie zaledwie 5 lat (od 2014 do 2019 r.) Łódź straciła aż 26 000 mieszkańców, Poznań aż 10 000, a Częstochowa, Bydgoszcz, Sosnowiec i Katowice po 9 000 mieszkańców. W tym samym czasie Warszawa zyskała aż 55 000 mieszkańców. Istotne wzrosty zanotowały także Zielona Góra (22 000), Kraków (17 000), Rzeszów (11 000), Gdańsk (9 000), Opole (8 000) i Wrocław (8 000).
To rodzi jednak pewne problemy. Z jednej strony pojawia się deficyt mieszkań i wysokie ich ceny tam, gdzie liczba ludności rośnie. Z drugiej, w innych częściach kraju niedługo będą stały miliony pustych mieszkań i domów. Epidemia koronawirusa wywołała jednak gwałtowne zmiany, które mogą złagodzić te problemy i poprawić dostępność mieszkań.
Epidemia znacznie przyspieszyła niektóre procesy
W miarę unowocześniania się polskiej gospodarki, powstaje coraz więcej stanowisk, na których praca może być wykonana z domu. Dotychczas wielu szefów obawiało się jednak, że pozwalając na taki tryb pracy, spowodują istotny spadek efektywności. W większości praca, która mogłaby zostać wykonana z domu i tak odbywała się więc w biurze. Nieliczni pracodawcy pozwalali na 1-2 dni w tygodniu pracy zdalnej. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że wcale nie trzeba bezpośrednio nadzorować pracowników, żeby rzetelnie wykonywali swoje obowiązki. Dzięki szybkiemu internetowi, nawet spotkania w dużej grupie osób można przeprowadzić w formie wideokonferencji.
Kryzys będzie zachęcał do szukania oszczędności
Jednocześnie kryzys związany z epidemią będzie zachęcał do poszukiwania możliwości obniżenia kosztów. Praca zdalna będzie coraz popularniejsza, gdyż pozwala zmniejszyć powierzchnię biura, obniżyć koszty prądu itp. Poza tym daje dostęp do tańszych pracowników z innych części kraju. Skoro praca odbywa się w większości zdalnie, to pracodawca nie musi się ograniczać do poszukiwania kandydatów tylko w swoim mieście czy jego okolicach.
Opisane zjawisko może więc zmniejszyć skalę migracji do największych miast, gdyż żeby zdobyć ciekawą i dobrze płatną pracę nie trzeba będzie już przenosić się do Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy Gdańska. Część osób może wręcz zdecydować się na przenosiny w druga stronę, czyli z dużego miasta do mniejszego. Z finansowego punktu widzenia, najlepiej opłaca się mieszkać tam, gdzie koszty życia są niskie, a pracować dla firmy z dużego miasta, gdzie wynagrodzenia są wysokie.
247 000 zł oszczędności dzięki przeprowadzce do Kielc
Załóżmy, że ktoś pracujący w Warszawie chce kupić mieszkanie o powierzchni 50 m2. Na rynku wtórnym zapłaciłby za nie ok. 457 000 zł, zakładając przeciętną cenę transakcyjną. Gdyby posiadał 10% wkładu własnego, to rata kredytu na takie mieszkanie wynosiłaby 2 063 zł i pochłaniałaby aż 44% przeciętnego warszawskiego dochodu netto.
Gdyby taka osoba wykonywała pracę z domu, to mogłaby kupić mieszkanie np. w Kielcach. Tam cena wspomnianego mieszkania wynosi tylko 210 000 zł, a więc jest aż o 247 000 zł niższa niż w Warszawie. Rata analogicznego kredytu (10% wkładu własnego) wyniosłaby 948 zł. Decyzja o zmianie miejsca zamieszkania pozwoliłaby więc na zmniejszenie wydatków związanych z ratą kredytu o 1 115 zł miesięcznie. Dodatkowo kwota oszczędności potrzebnych na wkład własny spadłaby z 45 000 zł do 21 000 zł.
Różnice w cenach transakcyjnych mieszkań
Dostępność mieszkań dla osób wykonujących pracę zdalną jest więc zdecydowanie lepsza niż dla tych pracujących tradycyjnie. Ci pierwsi mogą bowiem zamieszkać tam, gdzie ceny są niskie, a jednocześnie mają szansę na uzyskanie wysokiego dochodu.
Należy jednak dodać, że zanim skala tego zjawiska będzie znacząca, to minie jeszcze przynajmniej kilka lat. W Polsce wciąż zdecydowana większość pracy jest wykonywana w sposób tradycyjny. Warto jednak już teraz pomyśleć o nowych trendach, aby nie popełnić kosztownych błędów. Wielu osobom wydaje się, że świat za 10-20 lat będzie wyglądał tak samo jak obecnie, albo że będzie się zmieniał, ale w tym samym kierunku co w ostatnich latach. Wiele jednak wskazuje na to, że w świecie superszybkiego Internetu i znacznie częstszej pracy z domu, duże miasta nie będą już tak mocno przyciągały młodych z innych części kraju.
cz.info.pl; źródło: Informacja prasowa Expander Advisors