16 stycznia 1945 w Częstochowie

Hitlerowska okupacja Częstochowy zakończyła się w dniach 16-17 stycznia 1945 roku, po  walkach z okupantem 54.  Brygady Pancernej pod dowództwem majora Siemiona Chochriakowa.

W 70. rocznicę zakończenia okupacji hitlerowskiej  w Częstochowie przedstawiciele władz miasta złożą kwiaty i zapalą znicze w miejscu spoczynku żołnierzy radzieckich poległych w styczniu 1945 roku na Cmentarzu Kule.

O świcie 16 stycznia 1945 roku dowodzona przez majora Siemiona Chochriakowa grupa czołgów 54 Brygady Pancernej wyruszyła ku wyznaczonej przeprawie na Pilicy, jednostkę wzmocniono żołnierzami desantu z 2 batalionu 23 Brygady Piechoty Zmotoryzowanej Gwardii kapitana Nikołaja Goriuszkina. Batalion piechoty zmotoryzowanej liczył ok. 400 żołnierzy, pułk artylerii pancernej posiadał 21 dział samobieżnych, zaś batalion czołgów liczył 21 maszyn T-34/85. Chochriakow nie wiedział, że porusza się bez wsparcia dwóch batalionów czołgowych.

Na pierwszy opór niemiecki Rosjanie  natknęli się w Mstowie, czołgiści rozbili jednak oddziały hitlerowskie, wyzwalając miejscowość i udając się w kierunku Częstochowy, do której dotarli po południu. Z opóźnieniem pozostałe siły brygady, złożone z 1 i 3 batalionu czołgów, obeszły miasto od południa i północy, zajmując stanowiska na zachodnim skraju, co odcięło Niemcom drogę odwrotu.

Wobec braku łączności radiowej z dowództwem brygady, Chochriakow zdecydował o wejściu do miasta. Armia Czerwona wjechała do Częstochowy przez lukę w barykadzie na ul. Warszawskiej. Na placu Narutowicza (obecnie pl. Daszyńskiego) siły natarcia podzieliły się, część pojechała ul. Orlicz-Dreszera (obecnie ul. Ogrodowa) i 1-go Maja w kierunku dworca Stradom, druga część do dawnej dzielnicy żydowskiej, a kilka czołgów Alejami Najświętszej Maryi Panny. Do spotkań z siłami niemieckimi doszło przy skrzyżowaniu z Wałami Dwernickiego - gdzie natknięto się na kolumnę ciężarówek, al. Wolności - gdzie stał czołg Tygrys, oraz pl. Pierackiego (obecnie pl. Biegańskiego) - gdzie ulokowany był punkt ogniowy.

{youtube}http://www.youtube.com/watch?v=F_viDNkYCqE&feature=youtu.be{/youtube}

Sukces Rosjan w zdobywaniu Częstochowy wynikał ze szwankującej organizacji i obniżającego się morale sił niemieckich które, w obawie przed okrążeniem i niewolą, wycofywały się z kolejnych punktów oporu w mieście pod naporem wielokrotnie mniejszych jednostek sowieckich. Działanie takie wynikało z braku rozpoznania rzeczywistej siły grupy mjra Chochriakowa. Szybkie postępy wojsk Armi Czerwonej po rozpoczęciu ofensywy z linii Wisły nie pozwoliły Niemcom skoncentrować znaczących sił do obrony Częstochowy. Działania niewielkiego oddziału Chochriakowa pozwoliły zająć miasto bez długotrwałych walk i uniknąć znaczących zniszczeń w zabudowie i strat wśród mieszkańców.

Niemcy stacjonujący na Jasnej Górze, poruszeni tym śmiałym atakiem, w pośpiechu opuszczali klasztor, wzniecając pożar na dziedzińcu, który mógł zagrozić budynkom i zgromadzonym tu zabytkom. Po ucieczce Niemców, przerażonych widokiem szarżujących czołgów, udało się zakonnikom zarzewie ognia ugasić.

O zmierzchu ucichły walki w centrum miasta. W Alejach paliło się kilka domów, ulice zasłane były zniszczonym sprzętem wojskowym i ciałami żołnierzy. Zdziesiątkowane oddziały Wehrmachtu oraz cywilni urzędnicy niemieccy, wycofywali się w kierunku Rynku Wieluńskiego, aby tamtędy opuścić miasto. Około godziny 18.00 czerwonoarmiści zdobyli cmentarz Kule i jego otoczenie. Silny opór stawiali jeszcze Niemcy zgrupowani pod Kiedrzynem. Znajdowała się tam umocniona okopami i bunkrami linia obronna. Desperacki opór hitlerowców nie trwał jednak długo. Radzieckie czołgi nacierające właśnie od północy niebawem wkroczyły do Częstochowy i nocą z 16 na 17 stycznia połączyły się z batalionem Chochriakowa.

W tym samym czasie, na wieść o szarży czołgistów Chochriakowa atakujących ufortyfikowaną mocno Częstochowę, dowódca I frontu ukraińskiego marszałek Koniew polecił natychmiast utworzyć oddział wydzielony i rzucić go na pomoc osamotnionym czołgistom. Wsparcie udzielone przez Koniewa w ostatniej chwili, zamknęło walki o Częstochowę. Lotnictwo wykonało blisko 350 lotów bojowych. Piechota, artyleria i czołgi z oddziału wydzielonego, w ciągu dwóch godzin zabezpieczyły miasto na wszystkich wylotach ulic, z kierunków spodziewanego kontrataku niemieckiego.

17 stycznia 1945 roku wczesnym rankiem zakończyły się walki o Częstochowę. Ludzie wychodzili na ulice, z zaciekawieniem oglądali ślady niedawnych walk, rozbite czołgi, ciężki sprzęt bojowy. Na budynkach zaczęły pojawiać się biało-czerwone flagi. W ten mroźny, styczniowy dzień, częstochowianie ściskali się, śmiali i płakali, cieszyli się, że nadchodzi wolność i lepsze czasy.

Nikt nie wiedział, co niesie ze sobą nowa władza. Według oficjalnych danych, w ciągu pierwszych 190 dni obecności w Częstochowie, „wyzwoliciele” popełnili min. 22 zabójstwa, 36 napadów rabunkowych i 136 kradzieży oraz dokonali 11 gwałtów. Odnotowano również zabór co najmniej 80 rowerów, 20 motocykli i 200 zegarków, do tego należałoby dodać próby usiłowania zabójstw, postrzelenia, wypadki oraz zabór i rabunek mienia publicznego.

Na początku w rocznicowych uroczystościach państwowych brali udział duchowni, a w uroczystościach religijnych na Jasnej Górze uczestniczyli przedstawicielie władzy świeckiej.

Nie wszyscy żołnierze Armii Czerwonej pomaszerowali dalej, znaczna ich część została w mieście - opuścili je dopiero 30 czerwca 1946 roku. Wraz z armią wkroczyło do Częstochowy NKWD (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych, ros. Narodnyj Komissariat Wnutriennich Dieł).

Powstała Komenda Wojenna i rozpoczęły się aresztowania. Dokonano wielu napadów, rabunków i gwałtów. Ogólny bilans oszacowano na kwotę około 52 mln złotych (w tym czasie przeciętna pensja wynosiła 700 złotych, a bochenek chleba na „wolnym rynku” kosztował 60 złotych!).

Świadkiem wkroczenia do Częstochowy Armii Czerwonej był 11-letni wówczas Marek Hłasko. Po latach, w swojej na poły autobiograficznej książce „Piękni dwudziestoletni”, opisał on przemarsz wojsk radzieckich przez miasto oraz towarzyszące mu gwałty czerwonoarmistów na polskich kobietach. Scena przemarszu Armii Czerwonej przez Częstochowę otwiera również nigdy nieopublikowany utwór Hłaski pt. „Olbrzym”.

Tekst, pozbawiony w większości skreśleń i korekt, zaczyna się od słów: „Mój wuj stał przy oknie i gapił się na ulicę. Ulicą po styczniowym wstrętnym błocie człapały już od dawna tysiące ludzi. Mieli nieogolone twarze, dzikie oczy i zapuchłe wargi; mundury ich były połatane i świecące dziurami; zdawało się, że idąc, śpią i ich monotonna smętna pieśń brzmiała niesamowicie. Ryczeli: "Komandir gieroj, gieroj Czapajew"; nie zwracając uwagi ani na idiotycznie uśmiechnięte tłumy ludzi stojących na chodnikach, ani na żałośnie zwisające flagi, ani na ciężkie samochody, które wyprzedziły ich, obrzucając fontannami błota.

– Gówno będzie – powiedział wujo – a nie Polska...”.

Historii nie da się zmienić, niezależnie od interpretacji i uwarunkowań politycznych, należy jednak szanować pamięć  żołnierzy i oficerów - ludzi, którzy polegli w trakcie walk z hitlerowskim okupantem na terenie Polski - to co nastąpiło później jest już inną historią...

cz.info.pl