Żyto w wirach rapu

Kto by pomyślał, że raperowi z częstochowskiego blokowiska uda się współpracować z Prosto Label. A jednak! Podczas krótkiej wizyty w naszym mieście Żyto znalazł chwilę, by opowiedzieć kilka słów o sobie i swoim hip-hopie.

Rap znalazł Ciebie czy Ty odnalazłeś swoje miejsce między czarnymi rytmami?
Sam odnalazłem rap, jednak było to już stosunkowo dawno. Zacząłem się interesować tym gatunkiem właściwie jeszcze kiedy byłem dzieckiem. Moje zaciekawienie rapem to nie efekt „boomu”, wpływu starszego brata czy kolegów.

Częstochowska scena hip-hopowa ma szanse na sukces?
Nie wiem, jak inni zapatrują się na odnoszenie spektakularnych sukcesów…

A Ty?
A ja po cichu na to liczę.

Na rynku jest mnóstwo lepszych lub gorszych raperów. Jak sam siebie oceniasz i co Cię wyróżnia z tłumu?
Owszem, są lepsi i są tacy, którzy jedynie tak o sobie myślą. Ja z reguły nie jestem w pełni zadowolony z efektów moich prac, z numerów, które nagrywam, dlatego moim celem jest dążenie do wyznaczonej przeze mnie doskonałości. A z tłumu wyróżniają mnie choćby tatuaże…

Co robiłbyś w życiu, gdybyś nie tworzył muzyki? Emigrowałbyś?
Tak się złożyło, że musiałem wyjechać na kilka lat. Być może byłbym wziętym architektem, czego chciałem po skończeniu szkoły, albo... siedziałbym w więzieniu.

Czyli nie jesteś grzecznym chłopakiem?
Na stare lata będzie co wspominać! Nawet na co dzień uchodzę za osobę marudną i upartą – ciężko mnie przekonać do swoich racji. Nawet, gdy racji nie mam, to i tak ją mam.

Popularność, pieniądze, kobiety, muzyczny przekaz… Na czym najbardziej Ci zależy?
W zasadzie odpowiada mi nawet ta kolejność…

A czym właściwie jest hip hop dla Ciebie? Proste refreny to Twój przepis na udany kawałek?
Któryś raz z kolei pyta się mnie o banalność refrenów. Nie uważam, żeby były zanadto proste… Z drugiej strony, refren nie powinien być skomplikowany, bo jego zadaniem jest zapadnięcie w pamięć odbiorcy. Pojawiają się na rynku kawałki, gdzie refren jest trudniejszy od zwrotki, a tak nie powinno być przecież.

Opowiadasz historie z częstochowskich osiedli?
Staram się opowiadać historie oparte na własnych doświadczeniach, jednak nierzadko pozwalam sobie na tworzenie fikcji, żeby lepiej przekazać to, co zamierzałem. Niekoniecznie zamykam się między murami częstochowskich bloków, jednak jeśli już mam się skupiać na lokalnych opowieściach, to jest to dzielnica Tysiąclecia.

Jakie przesłanie niesie hip hop Żyta?
Przesłanie uwarunkowane jest tym, co dzieje się aktualnie w moim życiu osobistym. Nie chcę moralizować, pouczać, kiwać nad kimś palcem…

Opowiedz, jak tworzysz swoją muzykę.
Tematykę kolejnych kawałków czasami notuję i później szukam odpowiedniego bitu. Często jednak kiedy słucham bitu, albo zaczynam coś nucić – tak powstaje refren,  albo od razu piszę.

Wydajesz się być pozytywnie podchodzącym do życia człowiekiem. Trafne spostrzeżenie?
Trafne. Najważniejsze to potrafić przeczekać sytuacje, kiedy wszystko się p*******. Trzeba wierzyć ślepo w wyznaczone wcześniej cele, nie przejmować się tym, co mówią inni, lekceważyć przeciwności losu.

Komu zawdzięczasz dotychczasowe sukcesy?
Szczęściu, sobie i moim przyjaciołom. Wiele osób pomogło mi w mojej drodze do sukcesu. Szczególnie jestem wdzięczny Filipowi i Oli z Warszawy, których serdecznie pozdrawiam!

Wspomnijmy jeszcze o twojej pierwszej płycie…
Była to produkcja Luki W Pamięci z pomocą Biggero, jednak krążek „Żyto” zawarł właściwie wyłącznie przestarzałe kawałki. Niektóry sięgają 2007 roku. Płyta nie była też jakoś szczególnie promowana, bo był to pół-legal. Tym samym nie dotarła ona do szerokiego grona odbiorców. Jednak (i na całe szczęście) usłyszały ją odpowiednie osoby ze środowiska muzycznego.

Pomysł takiego zdjęcia na okładce pierwszej płyty to pomysł Twój czy sfotografowanej kobiety?
Jeden z moich luźnych numerów zamieszczonych w sieci, był opatrzony właśnie tą fotografią. Zdjęcie zobaczył Tytus, właściciel wytwórni Asfalt Records i zaproponował, żeby stało się ono okładką debiutanckiego albumu. Co prawda, kobieta z fotografii nie była początkowo zachwycona pomysłem, jednak udało się ją przekonać.

Za Tobą migracja z Asfalt Records do Wytwórni Prosto.
Tytus wydał moją płytę, jednak nigdy nie należałem do Asfalt Records. Po drodze miałem jeszcze kilka innych propozycji wydawniczych, ale najbardziej wyczekiwałem tej od Sokoła. Bardzo cenię Wojtka, a Prosto było dla mnie zawsze numerem jeden na polskim  hip-hopowym rynku.

Co możesz powiedzieć o drugiej płycie?
Syntetyczna, elektroniczna, trapowa, ciężka. „Wiry” opowiadają o burzliwym okresie mojego życia, który właśnie dobiegł końca. Płyta opowiada o tym, że pewien wir może się wciągnąć do tego stopnia, że trudno będzie z niego wyjść.

Przebywasz w Częstochowie od czasu do czasu. Jest miejsce, do którego najchętniej powracasz przy okazji wizyt w mieście Świętej Wieży?
Lubię zaglądać do Czekoladowej Nuty. Nie tylko ze względu na to, że mieszkam bardzo blisko, ale też ze względu na atmosferę i towarzystwo.

Masz sentyment do tego miasta czy ciągnie Cię wielkomiejski szum i chciałbyś uciec z częstochowskich blokowisk?
Nie jest to miasto atrakcyjne ani dla mieszkańców, ani dla przyjezdnych, co muszę przyznać z wielkim żalem. Ze względu na przyjaciół, rodzinę, bez względu na moje dalsze poczynania zawodowe, będę tutaj wracać. Nie ciągnie mnie też do wielkich miast, jednak jeśli chcę się realizować, muszę przystać na to. W innym przypadku na pewno mieszkałbym tam, gdzie chciałbym najbardziej, bo, jak już wspominałem, zawsze stawiam na swoim.

Dziękuję bardzo za rozmowę, życzę wielu sukcesów i trzymam kciuki za spełnienie wszystkich muzycznych marzeń.

dla cz.info.pl rozmawiała Patrycja Wojtasik, foto Zbyszek Milka i materiały Artysty