Wandalizm ciągle „trendy” – udaremnia go Straż Miejska

Ostatnie dni to seria przypadków dewastowania naszej przestrzeni publicznej. Reagowały patrole Straży Miejskiej, a sprawcy skończyli na policyjnych komisariatach.

Każdy kawałek miejskiej infrastruktury – o każdej porze – jest odpowiedni, aby popisać się umiejętnością paprania po nim farbkami w sprayu. Przy ul. Gajcego w dzielnicy Północ stoi sobie transformator. W ostatnią niedzielę późnym popołudniem jego obudowa padła ofiarą pseudomalarskiego porywu dwóch mężczyzn. Nabazgrali, co mieli nabazgrać, wsiedli na najbliższym przystanku do tramwaju (czy na gapę, czy nie – tego nie da się stwierdzić) i odjechali. Nie uniemożliwiło to strażnikom miejskim ująć ich i odstawić w gościnne progi III Komisariatu częstochowskiej Policji.

Do annałów miejskiego wandalizmu przejdzie też ostatni wtorek – 21 maja. W pierwszym odnotowanym tego dnia przypadku przydała się czujność operatorek monitoringu wizyjnego. W obrazie z kamer po godz. 19 pojawiła się grupa 5 mężczyzn, którzy do ,,przyozdobienia” wiaty przystankowej w rejonie ulicy Fieldorfa-Nila oraz barierki przy Promenadzie Niemena posłużyli się sprayem oraz markerem. Po tym akcie chorej twórczości także postanowili skorzystać z miejskiej komunikacji. I podobnie jak w przypadku wandali z ul. Gajcego sprawne oddalenie się ze świeżo upapranego miejsca nie pomogło im uniknąć odpowiedzialności. Strażnikom miejskim dotarcie do sprawców zajęło parę minut – tym razem z otwartymi ramionami przyjęto ich na V Komisariacie Policji.

Za paskudzenie tego, co wspólne, biorą się też ekipy koedukacyjne – damsko-męskie. Taką dwójkę ujęto również w ostatni wtorek, tyle że w środku nocy. Cóż, inspiracja może spłynąć na wandala o każdej porze doby... Za podłoże bohomazów posłużyły ściany przejścia podziemnego na „Północy”. Znowu bezcenni okazali się operatorzy monitoringu. Patrol Straży Miejskiej zatrzymał sprawczynię i sprawcę niemalże z dymiącymi puszkami z farbą w rękach. Dłuższą rozmowę z nimi także przeprowadzili policjanci z V Komisariatu.

Wandalizm w polskich miastach przybiera rożne formy – obejmuje dewastację małej architektury, zieleni, nielegalne graffiti. Niszczona bywa także prawdziwa sztuka uliczna w formie legalnych barwnych, pięknych murali. Usuwanie skutków wandalizmu wymaga czasu, niebagatelnych nakładów finansowych, zaangażowania personelu. Szczególnie przykre jest niszczenie obiektów niedawno powstałych, ledwo co oddanych do użytku inwestycji. Jak niedawno informował Portal Komunalny usuwanie samego graffiti jest dziś trudniejsze i bardziej kosztochłonne niż przed laty. Składy chemiczne farb są bardziej odporne na czyszczenie. Aby więc usuwać bazgroły, trzeba kupować specjalistyczne środki, a te mogą np. szkodzić drewnianym elementom (ławkom etc.), więc jedynym ratunkiem dla takich powierzchni jest powtórne malowanie całości.

W Częstochowie w walce z dewastacją mienia publicznego bardzo pomaga miejski monitoring wizyjny. Obecnie składa się z 100 punktów, na których działa 125 urządzeń kamerowych. Pozyskiwanych jest z nich 200 obrazów, na bieżąco obserwowanych przez całą dobę przez operatorki i operatorów.

cz.info.pl; źródło: BP UM Częstochowa