Strach, nienawiść i jedność narodowa

Nienawiść dzieckiem strachu, powtarzam to za Jackiem Kaczmarskim. Czego zatem bać się mają nasze miliony? Czy jesteśmy narodem, społeczeństwem, mniej zdeterminowanym w obronie naszych wolności, od sąsiadów z Ukrainy? Czy nie czujemy się Europejczykami, obywatelami Unii Europejskiej, czterokrotnie liczebniejszej i wielokrotnie silniejszej gospodarczo od rosyjskiej resztówki ZSRR?

Nie mylmy braku strachu z brakiem odpowiedzialności. Odpowiedzialny człowiek nie boi się ognia, ale mądrze się przed pożarem zabezpiecza. Odpowiedzialny kierowca nie boi się zasiąść za kółkiem, ale zapina pas bezpieczeństwa. Wojnę uważam za zło najgorsze, odpowiedzialność nakazuje się przed nią zabezpieczyć. Nie negujemy także konieczności zabezpieczania się przed złem obecnym między nami: przed mordercami, gwałcicielami, rabusiami.

Byłby to jednak obraz napędzanego strachem szaleństwa, gdybyśmy zrezygnowali z publicznego życia w obawie, że na ulicach grasują zboczeńcy. Odpowiedzialność to rozum, strach to dalekie od rozumu emocje. Niestety, jak zauważył Baudouin de Courteney – nie brak przedsiębiorców politycznych eksploatujących naszą głupotę, grających na naszych emocjach. Nie trzeba kończyć studiów politycznych by wiedzieć, że gra na emocjach jest tworzywem partii populistycznych. Wystarczy nakarmić ludzi strachem, obojętnie przed czym i przed kim. Przed krwiożerczym syjonizmem, przed wyzyskiwaczami-kapitalistami, przed elitami spiskującymi przeciw zdrowiu prostych ludzi, przed obcymi wdzierającymi się w naszą przestrzeń, przed Ruskimi, przed Niemcami, przed Chińczykami i Papuasami... Strach rodzi nienawiść wobec obcych i wobec swoich „zdradzieckich elit”; nienawiść podsuwa proste, lecz skuteczne rozwiązania; czasami nawet ostateczne rozwiązania. Połączenie strachu i nienawiści prowadzi do rezygnacji z własnej wolności, do pokornego poddania się woli Ojca Narodu, gwaranta naszego bezpieczeństwa.

Tak to działa. Zawsze i wszędzie. Ponieważ miarą polityków jest ich skuteczność w zdobywaniu władzy, to doradcy dyplomowani bez wstydu zachęcają do strategii „ostrej polaryzacji”. Powtarzają za cenionym intelektualistą, doradcą pana Hitlera, że rolą polityka jest wskazanie wroga i zjednoczenie narodu w imię walki z nim. Bez „liberalnego” lub „lewicowego” wroga nie byłoby Zjednoczonej Prawicy; bez „klerykalnej prawicy” i „obciachowego PiS-u” być może nie byłoby tzw. Koalicji 17 października. Jest tylko istotna różnica. Pan Kaczyński świadomie dążył do „ostrej polaryzacji”, by w ten sposób zmienić swoich wyborców w wyznawców, by ograniczyć nasze wolności, by zadowolić własne ego sprawowaniem „demodyktatury”. Wyborców tzw „Koalicji 17 października” mobilizowała nie tylko nienawiść do PiS, równie ważne było marzenie o powrocie do demoliberalnej normalności. Do świata, gdzie obowiązuje zasada „żyj i pozwól żyć innym”, w którym akceptuje się indywidualną różnorodność, w którym sensem istnienia instytucji państwa nie jest narzucanie nam zasad „jak żyć”, ale ochrona naszych wolności i własności.

Nie mam złudzeń wobec zawodowych polityków. Jeśli ktoś zdecydował się na taki wybór profesji, to podobnie jak zawodowy kucharz, murarz, urzędnik, lekarz, dbać musi o profity i satysfakcjonujący awans. W polityce nie brak ambicjonatów chcących za wszelką cenę wspiąć się możliwie najwyżej; nie brak także władzoholików dążących do narzucanie innym swojego „ja”. Taki jest ten świat, lepszy nie był i nie będzie. Obroną przed politycznymi psychopatami jest świadome ograniczenie ich kompetencji, kontrola i zrównoważenie różnych organów władzy. Słusznie powiedział angielski polityk: „każda władza demoralizuje”; każda, zatem nawet ta nasza, wybrana demokratycznie, bliska naszym sercom. Niestety, tak jak alkoholik nie zdaje sobie sprawę ze swego uzależnienia, tak i polityk nie dopuszcza do głowy myśli, że władza go zdemoralizowała. Przecież on „służy ludziom”, chce dla nich jak najlepiej, kocha Polskę, nie kradnie, nie bierze w „łapę”...

Trzeba ich otrzeźwiać zadając precyzyjne pytania. Służysz ludziom? Którym? Tym co mieszkają w sąsiedztwie, czy prezesowi i kolegom partyjnym...? Chcesz jak najlepiej? A skąd przekonanie, że najlepiej wiesz co jest ludziom potrzebne dla ich dobra …? Kochasz Polskę? Co to znaczy ? Kochasz wydumany ideał, czy także każde krzywe drzewo, każdy strumień, każdego człowieka tu mieszkającego…? Z kradzieży i łapownictwa uczyniono moralny łamaniec. Jeśli ukradniesz 100 zł, by sobie kupić piwo – jesteś złodziejem; jeśli zagarniesz 1 mln zł, by przekazać partii politycznej, jesteś patriotą bo partia służy Polsce. Dasz urzędnikowi 100 zł za przyspieszenie decyzji – wiadomo łapówka; dasz Kołu Gospodyń Wiejskich 10 tys. by na ciebie głosowały – to marketing polityczny. Przydałby się jakiś uczciwy ksiądz albo etyk, by jednoznacznie szambo nazwać szambem a nie perfumerią.

Przyjmując bez złudzeń, że świat polityki jest jaki jest, najbardziej obawiać się powinniśmy, nie powrotu PiS do władzy, lecz akceptującej obojętności wobec wchodzenia przez nową władzę w „buty” starej. Z punktu widzenia „zawodowych polityków”, demodyktatura ma wiele zalet i jedną wadę: że to nie my rządzimy. Jeśli więc zdobędzie się władze, to czemu nie korzystać z uroku naszej dyktatury. Kto jest obojętny na słowa pochlebców, kto nie jest przekonany o czynieniu dobra, kogo nie cieszy wdzięczna modlitwa klientów obdarzanych naszymi łaskami? Kraj jest w potrzebie, więc marudy niech się zamkną, niech nie sypią piasku w tryby; Ojczyzna wymaga jedności, musimy mieć możliwość działania.

Ponieważ jestem marudą, nie mam ochoty się zamknąć. Mam ze strachu zrezygnować z wolności, mam w imię nienawiści do jakiś obcych zmienić się w karnego żołnierza? Przez to będę bezpieczny? Jeśli historia czegoś uczy to prawidłowości; budowana na strachu i nienawiści dyktatura nie dawała swym obywatelom gwarancji bezpieczeństwa; przeciwnie wciągała „poddanych” w tragedie przegranych wojen, niszczyła wszystko co ludzie zbudowali i z czego byli dumni.

W kraju, w którym w kolejnych wyborach władzę swoją utwierdza Koalicja 17 października, śmiesznie brzmi straszenie PiS-em. Daleka od normalności jest odpowiedzialność zbiorowa. Jeśli indywidualnie jakiś polityk złamał prawo, to po to jest prokuratura i sądy, by go za to rozliczyć. Nie dajmy się zwariować i wmówić, że w normalnym państwie prawa, potrzebne są „pokazowe” pseudoprocesy przed sejmowymi komisjami śledczymi. PiS nie jest już skutecznym straszakiem, zatem przyszedł czas na Ruskich…

Powtórzę to co pisałem wyżej o różnicy między strachem a odpowiedzialnością. Toczy się wojna w Ukrainie, Putin jest poważnym zagrożeniem także dla naszego bezpieczeństwa, nie można wykluczać tragedii wojny. Odpowiedzialność wymaga, by się do tego przygotować. Nie na pokaz, budując wojsko defiladowe, ale realnie wzmacniając nasze siły obronne i umiejętności bycia solidarnym w obliczu agresji. Nie musimy karmić się strachem, by być odpowiedzialnymi. Przeciwnie strach niszczyć może naszą odpowiedzialność i poczucie solidarności społecznej.

Strach buduje świadomość tchórza: skoro Putin jest tak silny, że bezkarnie zabił elitę naszego państwa w Smoleńsku, a obecnie podpala hale targowe, składowiska śmieci, hakuje PAP, zatruwa Odrę, fałszuje wyniki wyborów, to z taką siłą nie wygramy. Trzeba indywidualnie zadbać o życie, uciec z Polski albo dogadać się z przyszłym okupantem. Strach powoduje osłabienie autorytetu państwa. Skąd mamy mieć pewność, że armia walczyć będzie w naszej obronie, że inne instytucje państwa zapewniać będą nam bezpieczeństwo. Wszak mówi się, i to w Sejmie się mówi, że rządzą nami, albo rządzili agenci „obcych państw”. Kto jest agentem? Kaczyński czy Tusk? Słowo przeciw słowu... Czy to państwo, czy dom wariatów?

Inflacja niszczy wartość pieniądza; inflacja oskarżeń niszczy ich znaczenie. Co chce osiągnąć pan Premier strasząc rosyjskimi dywersantami? Lepszy wynik w najbliższych wyborach, bo przestraszeni obywatele poprą „silny rząd”...? Jaka będzie cena za ten sukces? Strach zwiększy poziom nienawiści do Rosjan, a w ślad za tym do wszystkich „obcych”... Zmobilizują się domorośli ORMO-wcy wyłapujący wedle swego uznania „szpiegów i dywersantów”, zwiększy się „czujność” społeczna w postaci liczniejszych donosów. O to nam chodzi, o budowanie atmosfery państwa policyjnego...? Może jeszcze zachęcimy ludzi, by brali sprawy w swoje ręce i letnie festyny przyozdobili wieszanymi „Ruskami”, bądź ich agentami... Kto sieje wiatr, zbiera burze, kto sieje strach rodzi nienawiść, zachęca do linczów…

Normalne państwo wymaga posiadania sprawnych służb, także policyjnych i wywiadowczych. W państwie prawa z każdym rodzajem przestępczości daje sobie radę wymiar sprawiedliwości. Społeczna, spontaniczna, aktywność w wymierzaniu sprawiedliwości jest nam potrzebna jak diabeł w Watykanie. Troska o bezpieczeństwo nie usprawiedliwia zmienienia Polski w atrakcyjne miejsce dla łowców czarownic.

Kaczyński świadomie siejąc strach i budząc nienawiść budował demodyktaturę. Panie Tusk, nie idź pan tą drogą, bo ludzie chcą normalności i po to dali panu kredyt zaufania. Utrzymać władzę za cenę zniszczenia Polski, to się nie godzi ludziom przyzwoitym.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa