Cheerleading jako nieodłączny element siatkówki

Cheerleading to dyscyplina, która z roku na rok skrada serca coraz większej liczby kibiców w naszym kraju.

Cheerleaderki stały się nieodłącznym elementem imprez sportowych, a wśród nich siatkówki. Na każdym meczu kibice w przerwach między setami mogą obserwować poczynania składające się z elementów tańca oraz akrobatyki.

Ta forma dopingu narodziła się kilkadziesiąt lat temu w Stanach Zjednoczonych. Obecnie ciężko wyobrazić sobie jakąkolwiek imprezę sportową bez pokazu cheerleaderek. Na meczach Plus Ligi fani siatkówki również mogą podziwiać w akcji tańczące zespoły.

Nie inaczej jest w Częstochowie, gdzie coraz większą popularność zyskuje grupa tancerek, która pojawia się na meczach AZS-u Częstochowa. Jedna z nich, Klaudia Tylińska – uczennica II Liceum im. Romualda Traugutta opowiedziała nam o kulisach tej dyscypliny sportu.

Powiedz mi na początek, skąd pomysł na taniec?
- Taniec jest jedną z moich pasji, która pozwala mi choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Już od dawna czułam do tego ogromnym zapał, więc postanowiłam spróbować swoich sił, dlatego bez zastanowienia poszłam na casting i udało mi się go przejść.

No właśnie, opowiedz o swoich początkach, jak się dowiedziałaś o castingu, jak on przebiegał, ile było konkurentek?
- Przeglądając facebooka z koleżanką zupełnie przypadkowo trafiłyśmy na post reklamujący casting na cheerleaderki AZS-u. Zainteresowało mnie to od razu, i postanowiłam że spróbuję, przecież nie mam nic do stracenia. Ułożyłam krótką choreografie i w niedzielę pojawiłam sie na castingu. Na miejscu było sporo dziewczyn, nie myślałam, że będzie aż tyle konkurencji. Po zarejestrowaniu się miałam czas dla siebie. Potem jury wywoływało po kolei dziewczyny do osobnego pomieszczenia. Gdy nadeszła kolej na mnie byłam strasznie zestresowana, ale jak to mówią - kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Weszłam do środka, przedstawiłam się i zatańczyłam do wybranej przeze mnie piosenki. Później musiałam zatańczyć do piosenki wybranej przez jednego z jurorów, to była kompletna improwizacja.

Jak długo tańczysz w zespole?
- To wszystko trwa już około 4 miesięcy.

A wcześniej tańczyłaś gdzieś?
- Tańczyłam w zespole cheerleaderek w gimnazjum.

Powiedz mi jak wygląda wasz plan zajęć?
- Mamy treningi 2 bądź 3 razy w tygodniu po 2 godziny.

Oprócz meczów AZS-u, gdzie jeszcze można was zobaczyć? Mam tu na myśli różne inne wydarzenia, imprezy, zawody.
- Póki co skupiamy się na meczach, ostro trenujemy żeby wypaść jak najlepiej, niestety Plus liga powoli dobiega końca, ale mam nadzieję, że nasza przygoda na tym sie nie zakończy i będziemy miały szansę dalej trenować i występować na różnych eventach. Parę dni temu dostałyśmy jednak propozycję gościnnego występu na „Orlen Cup o Puchar Alchemii Sportu po raz pierwszy w Częstochowie”  7 marca. Przyjęłyśmy oczywiście zaproszenie. Mam nadzieję, że będzie więcej takich okazji do pokazania naszych choreografii.

Wszystkie dziewczyny w zespole są w tym samym wieku?
- Nie, mamy przedział wiekowy 16-19 lat.

Ciężko jest pogodzić treningi ze szkołą itp.?
No niestety nie jest lekko. Pomimo, że treningi są wieczorami, to sam dojazd zajmuje nam sporo czasu. Niektóre dziewczyny piszą w tym roku maturę, więc im jest chyba najciężej to wszystko pogodzić.

To co robicie jest związane z dużym stresem. Zakładam, że debiut w hali sportowej dostarczył Wam wiele nerwowości, pamiętasz pierwszy debiut przed publiką?
- Z meczu na mecz trema jest coraz mniejsza, ale myślę, że to dzięki atmosferze jaka panuje w naszym zespole. Ona potrafi zapomnieć o każdym stresie.

Czujecie, że publiczność coraz bardziej was lubi, że jesteście coraz bardziej rozpoznawalne?
- Tak, wydaję mi się, że ludzie coraz bardziej zaczynają się nami interesować, co nas ogromnie cieszy!

Interesujecie się w ogóle meczami AZS-u, czy nie skupiacie się na tym?
- Oczywiście, że się interesujemy, w końcu można powiedzieć, że należymy do drużyny! Wspieramy chłopaków i dopingujemy z całych sił!

dla cz.info.pl Krystian Natoński, foto: archiwum Klaudii Tylińskiej