Autostopem po marzenia – Cheratte

Gonzo i Kopernik, czyli dwóch młodych i ciekawych świata poszukiwaczy przygód z Częstochowy postanowiło wyruszyć w podróż życia, która trwać będzie co najmniej trzy miesiące. Co najmniej, ponieważ wszystko zależy od możliwości finansowych.

Częstochowscy podróżnicy dotarli do pierwszych miejscowości na trasie swojej przygody. Dziś przedstawiamy pierwsze notatki i zdjęcia z kopalni Hasard Cheratte w Belgii.

Dzień 1 (9.07.2014) – Start
Rano zarzuciliśmy bagaże na plecy i wyruszyliśmy w drogę. Od samego początku mieliśmy pecha do pogody. Z powodu dość mocnych opadów zdecydowalismy zmienić trochę plany i pojechaliśmy pociągiem do Gliwic, gdzie złapaliśmy stopa dojeżdzając ok. 100 km od granicy belgijskiej. Podróż trwała ok 10 godzin, nie licząc 2 godzinnej drzemki podczas 300 km od celu podróży. Przez cały czas liczyliśmy na zmianę pogody, jednak na poprawę zanosi się dopiero pod koniec tygodnia. Do tego czasu liczymy na odzew z couchsurfingu w celu przeczekania najgorszej pogody. Aktualnie siedzimy w miejscowości Duren i staramy się dotrzeć do Cheratte znajdującego się w pobliżu Liege. Tam chcemy po pierwsze wysuszyć siebie i sprzęt.

Dzień 2 (11.07.2014) – Pierwszy nocleg
Po 11 zaczeliśmy łapać stopa do Cheratte. Około 11.30 zatrzymała sie pierwsza osoba, która zabrała nas do Eupen. Uprzejmy meżczyzna podwiózł nas dalej niż planował jechać. Już w Belgii pierwszym autem które nas zabrało w dalszą drogę był citroen prowadzony przez palącego zioło młodego chłopaka. Dwa buchy i 20 km później byliśmy już pod Liege w jedynym suchym miejscu w okolicy czyli pod mostem podktórym wysadził nas młody kierowca. Zrobiliśmy skromne zakupy, a następnie spod tego mostu złapaliśmy okazję do Cheratte. Pogoda była fatalna, bramy zamkniete na łąnćuchy a drzwi i okna zabite deskami. Mimo to udało nam sie dostać do opuszczonej kopalni węgla Hasard Cheratte. Ponieważ dalej padał deszcz postanowliśmy tu przenocować i rano, jak sie wypogodzi, zwiedzić obiekt i uwiecznić na fotofrafiach. Szybko wybraliśmy miejsce na nocleg, rozbiliśmy obóz, rozpaliliśmy małe ognisko żeby się ogrzać i położyliśmy sie spać.

Dzień 3 (12.07.2014) – Cheratte: kopalnia i pałacyk
Około 7 rano ponowie rozpaliliśmy ognisko i dosuszyliśmy ubrania. Po śniadaniu ruszyliśmy zwiedzać spowite mgłą budynki. Pierwszym z nich był ten w którym nocowaliśmy, kolejne to trzy wieże w dwóch połączonych ze sobą budynkach a chwilę później czwarta, najwyższa wieża. Na szczycie, po pokonaniu około ośmiu serii mało stabilnych schodów, ukazała nam się wspaniała panorama kopalni i pobliskiego miasteczka.

Podczas schodzenia z wieży zauważyliśmy dwa zaparkowane samochody jakiegoś instytutu naukowego. Jedyna droga wyjścia wiodła przez halę, w której właśnie trwały jakieś prace. Niepostrzeżenie opuściliśmy kopalnię i skierowaliśmy się w stronę budynku, który od razu nas zaitrygował. Okazał się być nim stary, zniszczony pałacyk, do którego postanowiliśmy się za wszelką cenę dostać. Przez mur i bujne zarośla weszliśmy do środka. Z parteru dostrzegliśmy wiele ciekawych pokoi z których, przez brak sufitów, można było zobaczyć pozostałe piętra. Po zwiedzeniu i sfotografowaniu dostępnych pomieszczeń opuściliśmy pałacyk. Wychodząc przez ogród dostrzegliśmy wyłom w murze, do którego podjechał samochód kontrolujący obiekt. Po krótkiej rozmowie i wspólnym zdjęciu poszliśmy chwilę odpocząć. Ok. 15 zaczęliśmy łapać stopa do Namur. Chwila siedzenia na murku i zatrzymał się samochód, w którym jak się okazało jechali Polacy. Dowieźli nas do Liege dodając piwo na drogę.

Do 19-tej zwiedzaliśmy centrum Liege. Spróbowaliśmy też belgijskich frytek, których smak znacząco odbiegał od jakichkolwiek próbowanych w Polsce. Znaleźliśmy punkt ładowania sprzętu - McDonald's. Z naładowanymi akumulatorami ruszyliśmy w kierunku autostrady by złapać okazję do Namur. Dotarcie do trasy okazało się niemożliwe, więc udaliśmy się do alternatywnej drogi biegnącej nad rzeką. Okazało się, że droga jest remontowana i mało uczęszczana. 30 minut później zabrała nas sympatyczna para podwożąc 8 km dalej w dogodniejsze miejsce na „stopa”.

Brak wody zmusił nas do poszukania sklepu. Jedynym w okolicy okazał śię sklep o wdzięcznej nazwie „Szahid”, wskazany przez jegomościa, pijącego na przystanku herbatę ze szklanki. Po powrocie na rondo dość szybko udało się nam złapać transport do oddalonej o 20 km stacji benzynowej, z której w stronę Namur zabrał nas miły Marokańczyk. Podwiózł nas do zjazdu z autostrady, 8 km od naszego celu pośredniego. Po mylnym zatrzymaniu na „pustą kartkę” ciężarówki, około 1:30 zatrzymał się samochód z trzema zwariowanymi kobitkami wracającymi z imprezy. Godzina jazdy i bezowocne poszukiwania zamku Miranda w nocy, zmusiły nas do noclegu w prowizorycznym „domku” w Achene - jak się później okazało oddalonego 10 km od naszego miejsca docelowego.

Gonzo i Kopernik

{gallery}cheratte-id-12498{/gallery}

***
Nieczynna kopalnia Hasard (lub Cheratte 10) znajduje się w Cheratte, części miasta Vise w Prowincji Liege, region Walonii w Belgii. Była główną kopalnią węgiela Spółki Akcyjnej HASARD, składającą się z czterech szybów z gładkimi galeriami.

Pierwszy szyb do głębokości 250 metrów wykonano w 1850 roku. Zamknięty po wypadku w 1870, ponownie otwarty trzydzieści lat później w 1907 roku. Po przeprowadzeniu badania w celu poznania zasobów węgla szyb został pogłębiony do 420 metrów. W celu wydobycia firma zdecydowała się na budowę, pierwszej tego typu w Belgii, wieży wydobycia wyposażej w dźwig składający się z dwóch silników elektrycznych prądu stałego, każdy o mocy 135 kW. W 1920 firma Jemeppe buduje drugą wieżę ekstrakcji z metalu, oddaną do użytku trzy lata później. W 1927 wybudowano małą wieżę z betonu zbrojonego z wciągarką małej mocy, służącą do wydobycia odpadów górniczych na powierzchnię.

Trzeci szyb również wykopano w 1927 roku, czynny był do 1947 roku. W 1938 roku szyb pogłębiono do 313 metrów, ale nie rozpoczął wydobycia do 1953 roku. Wówczas pogłębiony do 480 metrów. Rok 1930 to lata świetności kopani - zatrudniała wówczas 1500 pracowników. Kopalnia została zamknieta 31 października 1977 roku. W tym czasie pracowało w niej jeszcze 600 górników.

Kopalnia posiada zróżnicowaną architekturę przemysłową. Budynki powstały w tym samym okresie, ale w różnych stylach architektonicznych. Każda wieża ma swój własny styl. Wieża i dodatkowe budynki kopalni nr 1 zbudowane są w stylu neogotyckim, podczas gdy szyb 2 miał metalową wieżę, a szyb nr 3 wieżę skonstruowaną ze wzmocnionego betonu, przystosowaną do maszyny zamontowanej początkowo na jej szczycie, później przeniesionej na podłoże wieży. Belle Fleur oraz wieża zbudowana jest na tej samej zasadzie, ale jest znacznie mniejsza, z ostrymi elementami typowymi dla architektury lat 20-tych ubiegłego wieku.

Miasto górnicze Cheratte zostało zbudowane w 1925 i składa się z dwustu domów, rozmieszczonych w sześciu małych grupach. Każdy dom posiada ogród, kuchnię z tyłu i ogród kwiatowy z przodu.

Rząd Walonii przeznaczył kwotę 2 070 000 franków na rewitalizację nieczynnej kopalni. Obiekt będzie wywłaszczony, niesklasyfikowane części budynku zostaną rozebrane w okresie od czerwca 2014 r. do stycznia 2015 roku. Od 1980 roku wieża kopalni nr 1 wpisana jest do lokalnego dziedzictwa.

Wkrótce kolejne relacje Częstochowskich podróżników.

cz.info.pl; dzienniki i foto: Gonzo i Kopernik