Szymon Szlendak: Lubię tu wracać

Szymon Szlendak - znakomity częstochowski kucharz, na co dzień pracujący w Warszawie w restauracji hotelu InterContinental u Karola Okrasy, po raz kolejny gościł w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 5 w Częstochowie.

Co panu daje gotowanie z dziećmi?
Przyjemność z dzielenia się wiedzą, świadomość, że być może dzieci, ich rodzice na tym skorzystają. To taka ambitna forma spędzania czasu wolnego. A poza tym lubię tu wracać.

Ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym nr 5 w Częstochowie, jestem związany od dawna- w drugiej i trzeciej klasie gimnazjum wraz z koleżankami z klasy przychodziliśmy tu dwa, trzy razy w tygodniu.

Uczyliśmy wtedy dzieci obsługi komputera, gry na komputerze, pomagaliśmy w organizacji Dni Sportu, Dni Wiosny.

{gallery}osrodek-5-1-id-10244{/gallery}

W gotowaniu z Szymonem Szlendakiem uczestniczyło siedmioro dzieci. Tym razem przygotowywano naleśniki – To jedna z moich najbardziej uwielbianych potraw – wspomina Szymon. Dzieciaki miały do wyboru wiele zdrowych dodatków: owoce, czekoladę, powidła śliwkowe oraz serek twarogowy, przygotowany przez babcię Pana Szymona.Okazało się, że zwijać naleśniki można na wiele sposobów- w rulony, trójkąty, romby... W miłej atmosferze naleśniki zwijano, smarowano i przede wszystkim jedzono. Każde dziecko miało okazję przygotować swojego naleśnika!

- To jest najważniejsze - mówił Szlendak - wszyscy jedzą ze smakiem, są uśmiechnięci, o to nam chodziło.

Czy jest jakiś niezawodny sposób na to, żeby nie zepsuć naleśników?
Tak, ciasto powinno trochę postać, odpocząć, składniki mogą się wtedy dokładnie wymieszać. Warto dodać również trochę gazowanej wody mineralnej. Naleśniki są prostym, ale ciekawym daniem, można je modyfikować na wiele sposobów. Gdy dodamy soku ze szpinaku będą zielone, gdy dodamy buraków będą czerwone, gdy dodamy piwa zamiast mleka – wtedy będą bardziej puszyste. Proporcje nie są tak ważne - najlepsze ciasto wychodzi wtedy, gdy ich nie przestrzegamy i robimy ”na oko”.

Zapytany o marzenia, plany na przyszłość Szlendak odpowiada, że planuje założyć swoją restaurację, ale to raczej odległa przyszłość. Nie należy się spieszyć, czego dowodzą plajty restauracji prowadzonych przez osoby, które nie do końca „czują” pracę w gastronomii. Własna restauracja wymaga, według Szymona, dużego doświadczenia, nie tylko stricte kulinarnego ale również z dziedziny księgowości, marketingu i zarządzania personelem. Ponad wszystko potrzeba zaufanych współpracowników.

{gallery}osrodek-5-2-id-10244{/gallery}

Czy wymarzona restauracja mogłaby znajdować się w Częstochowie?
Chciałbym tu wrócić, ale szanse są niewielkie. U nas każdy, kto chciał robić ambitniejszą kuchnię, niestety poległ.

Co to znaczy „ambitniejsza kuchnia”?
Nowoczesna, poszukująca nowych smaków. To co idealnie robi mój Szef Karol Okrasa. On zaczynał od prostego menu, stopniowo dodawał coś nowego. Aż do momentu, w którym karta jest całkowicie autorska i promująca polską kuchnię regionalną. Można powiedzieć, że wychował sobie gości – oczywiście z korzyścią dla obu stron.

W styczniu, z okazji Dnia Babci Szymon Szlendak obiecał odwiedzić wychowanków Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 5 razem ze swoją babcią - panią Ryszardą. Wspólnie postarają się przekonać, że warto przekazywać sobie kuchenne tradycje z pokolenia na pokolenie. Babcia córce, mama synowi – tak jak to było w przypadku Pana Szymona.

cz.info.pl, tekst Elwira Zięba; foto SOSW nr 5 Częstochowa