Od pierwszych chwil rywalizacji na Stadionie Miejskim w Tychach widać było, że piłkarze Skry chcą sobie powetować ostatnie niepowodzenia z Opola. Nasza drużyna wyszła na wyżej notowanego przeciwnika nad wyraz wysoko i bez wielkiej przesady można stwierdzić, że w pierwszej połowie zdominowała gospodarzy. Zaczęło się już w 3. minucie, kiedy mieliśmy rzut wolny z lewej strony po faulu na Kamilu Lukoszku. Pięć minut później Marcin Stromecki dogrywa świetną piłkę do Mikołaja Kwietniewskiego, ten niestety doskoczył do niej minimalnie nie w tempo, w przeciwnym razie pozostałoby mu posłać futbolówkę do bramki.
W 16. minucie doszło do spięcia pomiędzy Maciejem Mańką a Kamilem Wojtyrą. Ten pierwszy nieładnie faulował, drugi zbyt mocno się zdenerwował. W efekcie obaj obejrzeli po żółtym kartoniku. W 25. minucie wspomniany Wojtyra posyła dobre podanie do „Kwietnia”, ten uderza w środek bramki, ale na tyle lekko, że Konrad Jałocha radzi sobie bez problemów. W większych opałach jest niespełna minutę później, tym razem Piotrek Nocoń uderza mocniej i golkiper tyszan zmuszony jest sparować piłkę do boku.
27 minuta to dla odmiany najlepsza w tej odsłonie okazja dla GKS-u. Po zbiorowym błędzie naszego bloku defensywnego niesamowitą paradą popisuje się Mateusz Kos wyciągając piłkę po silnym strzale z najbliższej odległości. Odpowiedź Skry? Zaledwie dwie minuty później. Niezwykle ofensywnie usposobiony tego dnia Kwietniewski uderza minimalnie obok bramki z piłki sytuacyjnej po kontrataku. Zabrakło tak niewiele, że oczami wyobraźni już można było widzieć piłkę w siatce. „Kwiecień” kolejną doskonałą okazję po dograniu od Lukoszka ma w 33. minucie. Tym razem Jałocha ratuje swoją drużynę fenomenalną interwencją. Pięć minut później przed szansą na premierowe trafienie staje Lukoszek. Decyzję o strzale podejmuje niestety chyba zbyt szybko i w efekcie piłka trafia jedynie w boczną siatkę. Tyszanie na dobrą sprawę odpowiadają dopiero w ostatnich pięciu minutach tej części gry. Kos radzi sobie jednak z obstrzałem swojej bramki. W kontrze jeszcze dwie okazje marnuje Kamil Wojtyra.
Początek drugiej połowy to kolejna wymiana ciosów. Świetne widowisko przy ulicy Edukacji 1 w Tychach trwało w najlepsze, ale z upływem minut przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze. W 51. minucie ratuje nas słupek, a „Kosik” ma po chwili jeszcze co najmniej dwie okazje do wykazania się. Tyszanie przycisnęli, teraz to oni zdecydowanie częściej gościli w naszym polu karnym.
Po przetrwaniu kilkunastominutowego naporu udało nam się odzyskać rytm i powrócić do gry cios za cios. To, że w tym meczu nie padały bramki było w bardzo dużym stopniu zasługą obu golkiperów. Kos uratował nas w 67. minucie broniąc z najbliższej odległości uderzenie głową jednego z tyszan. W 73. minucie nasz sztab dał jasny sygnał, że chce walczyć o pełną pulę ofensywną zmianą: Wojtyrę i Stromeckiego zastąpili Maciek Mas oraz Przemek Sajdak. Chwilę później na grę dwójką napastników przeszli również miejscowi. Nic dziwnego, że akcje przenosiły się raz po raz z jednego pola karnego w drugie. Dobry poziom i emocje tego meczu podsumowała ostatnia akcja, kiedy po wrzutce GKS-u z lewej strony uderzeniem przewrotką popisał się Jakub Piątek. Na nasze szczęście w boczną siatkę. – Na szczęście Kuba nie trafił w światło bramki, ale byłem przygotowany na to, żeby to obronić. Staram się cały czas utrzymać wysoki poziom, jestem doświadczonym bramkarzem i wiem po co wychodzę do tej klatki – ocenił tuż po meczu nasz bramkarz, którego spokojnie można nazwać cichym bohaterem spotkania.
Postawę swoich podopiecznych docenił na pomeczowej konferencji trener Jakub Dziółka: – Zostawiliśmy dziś na boisku dużo serca i charakteru. Bardzo staraliśmy się, aby ten mecz wygrać. Było to widać od początku spotkania. Po raz kolejny zabrakło nam najważniejszej rzeczy w piłce nożnej, czyli bramki. Pierwsza połowa pokazała Skrę, która potrafi grać z tak dobrym przeciwnikiem jak równy z równym. Mieliśmy wiele dogodnych sytuacji, ale cały czas musimy pracować nad finalizacją. Jesteśmy tego świadomi i mamy kilka dni, aby to poprawić. Mówienie o tym nic nie da, tylko trening może nam pomóc. Co na to szkoleniowiec ekipy ze Śląska, Artur Derbin? – Nie dobraliśmy się dziś niestety do drużyny z Częstochowy, choć próbowaliśmy ku temu wszelkich rozwiązań. Próbowaliśmy strzałów z dystansu, przedzierać się skrzydłami, finalizować ataki po dośrodkowaniach, po stałych fragmentach, jak i atakiem szybkim. Niestety nie przyniosło to żadnego powodzenia. Byliśmy przygotowani na to, że Skra stosuje skoki pressingowe i to nie było dla nas specjalnym zaskoczeniem. Skra szczególnie w pierwszej połowie potrafiła stworzyć sobie sytuacje. Pozostaje nam przyjąć ten punkt i tyle.
Podsumowując: sytuacjami z tego spotkania można by obdzielić kilka spotkań, a na pewno pięć naszych ostatnich występów. Można tylko żałować, że na transmisję z tego meczu w głównym paśmie nie zdecydował się Polsat Sport, bo była to świetna reklama Fortuna 1 Ligi. Skra dzięki remisowi utrzymała 13. miejsce w tabeli. Za tydzień (29.10) zmierzymy się w Olsztynie ze Stomilem.
GKS Tychy – Skra Częstochowa 0:0
GKS: Jałocha, Paprzycki (Steblecki Ż), Mańka Ż (Połap), Nedić, Piątek Ż, Grzeszczyk, Wołkowicz, Biel (Jaroch), Żytek, Kozina (Janiak), Malec
Skra: Kos, Brusiło, Mesjasz, Krzyżak, Lukoszek (Niedbała), Stromecki (Sajdak), Nocoń (Bronisławski), Szymański Ż, Kwietniewski, Napora, K. Wojtyra Ż (Mas)
Widzów: 1648
cz.info.pl, źródło: ks-skra.pl