14. Hot Jazz Spring przeszedł do historii...

Odbywający się pomiędzy 7 a 10 czerwca Międzynarodowy Festiwal Jazzu Tradycyjnego organizuje Polskie Stowarzyszenie Jazzu Tradycyjnego oraz Filharmonia Częstochowska im. Bronisława Hubermana.
 
Powiedzieć, że rozbrzmiewają tam tylko nutki jazzowe, to jakby nic nie powiedzieć ,bo rozpiętość stylów muzycznych była ogromna: funky, blues, swing, czy gospel, rozbrzmiewały przez cztery dni i rozpieszczały dusze melomanów w międzynarodowym gronie.

W piątek, punktualnie o godzinie 18.00 pod Ratuszem prezydent Częstochowy uroczyście rozpoczął festiwal i wraz z mieszkańcami wziął udział w Paradzie Nowoorleańskiej, która pod wodzą „Pana Hieronima” przeszła do Filharmonii Częstochowskiej.

Na sali koncertowej, gdzie czekała już dopieszczona trzydniowa uczta muzyczna, wręczona została nagroda festiwalowa: statuetka Honorowego Swngującego Kruka – Scottowi Hamiltonowi, światowej sławy amerykańskiemu saksofoniście tenorowemu.

Dobrymi duchami festiwalu, którzy nad wszystkim roztaczali cichą opiekę  byli i pewnie w przyszłości będą dyrektor festiwalu i jednocześnie dyrektor filharmonii Ireneusz Kozera, oraz dyrektor artystyczny festiwalu i lider zespołu Five O'Clock Orchestra, Tadeusz Ehrhardt-Orgielewski.
 
Przed głównymi wydarzeniami w sali koncertowej naszej filharmonii, muzyka festiwalowa rozbrzmiewała także w Al. N.M.P. (Leliwa Jazz Band), a po nich melomanów gościł Jazz Klub „Five O'Clock”, gdzie Jam Session trwał do późnych godzin nocnych.
 
I tak: piątek to Tcha Limberger z Belgii & Siergiej Wowkotrup Gypsy Swihg Qartet a po przerwie Tadeusz Ehrhardt-Orgielewski i Eugeniusz Marszałek – Suita Nowoorleańska Five O’Clock Orchestra & Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Częstochowskiej pod batutą Adama Klocka, wraz z solistą Scottem Hamiltonem. Gdzieś w tle rozbrzmiewało I’m in heaven i chyba troszkę tak było naprawdę. A może też  trzeba i warto tych utworów słuchać również  w domu, podczas codziennych czynności, Chłonąć każdą nutkę, która na dużej sali, w pluszowym fotelu jeszcze mocniej uwodzi i sprawia, że czujemy się w innym wymiarze i wrażliwości?
 
Sobota rozpoczęła się opowieścią o amerykańskich korzeniach jazzu. Jak zawsze początki są trudne, bo Jazz narodził się około 1900 roku na południu Stanów Zjednoczonych, w dzielnicy prostytutek, Storyville w Nowym Orleanie a tradycyjnie początki jazzu łączą się z Congo Square jako połączenie muzyki zachodnioafrykańskiej i europejsko-amerykańskiej, bluesa, ragtime’u muzyki i trochę też ludowej.

Były podziękowania dla osób i instytucji, dzięki którym festiwal mógł się odbyć, oraz informacji formalnych. Po chwili odpłynęliśmy w przytłumione dźwięki przypominające nieco o czasach prohibicji w Stanach, trochę nostalgii i prawie wyczuwalny szum, szmer, szept – a to za sprawą Wojtka Kamińskiego & His Swing Workshop. Koncert powiązany był z okazją 40-lecia istnienia grupy. No bo jak tu nie odpłynąć jak się słyszy Nat King Cola „Love” (koniecznie do posłuchania), Benny’ego Goodman’a „Memories of You”,  czy „Blue Moon”. Na pewno duchy Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga krążyły wśród publiczności.
 
Po przerwie widzów porwał trębacz i wokalista Boney Fields z Chicago, wraz ze swoim  francuskim bendem. Blues, jazz i funk to ich żywioł, a szalenie energiczny lider emanował uśmiechem, tańcem, śpiewem, grą i żartem.

Ostatni dzień festiwalu rozpoczął się od wręczenia nagród i koncertu laureatów konkursu „Swingujący Kruk”.
Warto o nich wspomnieć, bo z pewnością w niedługim czasie będziemy oklaskiwać tych młodych, utalentowanych ludzi w salach koncertowych.

Uhonorowani zostali:
Krzysztof Srokosz - wyróżnienie
Jarosław Kaczmarczyk - wyróżnienie
Filip Kolasiński - III nagroda
Tymon Trąbczyński - II nagroda
Jagoda Wojciechowska - I nagroda
a nagrodę publiczności zdobyła Barbara Piotrowska.

Po koncercie laureatów przyszedł czas na muzyczne rarytasy: Abi Wallenstein Spirit of the Blues i Peter Mante Gospel Project. Abi rozkołysał publiczność nastrojowymi, mniej lub bardziej dynamicznymi balladami w klimacie bluesa. Gościnnie z zespołem wystąpił częstochowski harmonijkarz, Jakub Konieczko.

Z kolei wokaliści z afro-amerykańskiej formacji gospelowej, którzy porywając publiczność do zabawy, wraz z zespołem zdawali się zanosić całe przesłanie festiwalowe gdzieś hen, tam do nieba.

Słówko „love” migotało tu i ówdzie, by w końcu się objawić wyśpiewane w  „Stand by me” i „Because i’m happy".
Tak ogromna dawka dobrej, ambitnej muzyki, musi przynieść pozytywne efekty i dać energię na cały rok, do następnego festiwalu.
O poszczególnych artystach, ich historii i osiągnięciach dowiemy się dużo na stronie http://www.hotjazzspring.eu/program.html

Utworem finałowym festiwalu, który wybrzmiał w wykonaniu Peter Mante Gospel Project na koniec 14th Hot Jazz Spring był „Wonderful World” z repertuaru Louisa Armstronga.

dla cz.info.pl AgAO; foto: Kornel Orłowski

{gallery}00_fotorelacje/hot-jazz-2018-id-21829:120:81:0:0:jquery_magnificpopup:Sleek{/gallery}