Po drugie – rytm. Towarzyszące różnorakim instrumentom bębnienie Jacksona było niczym wisienka na torcie całego koncertu, który – po trzecie – fascynował także akompaniamentem elektronicznym. Podczas całego występu tło stanowiła transowa muzyka elektro, której odpowiadały – po czwarte – abstrakcyjne wizualizacje. Po piąte – improwizacja. Jej niewątpliwie było najwięcej, zwłaszcza ze strony Kiniora, potrafiącego muzykować jednocześnie na dwóch instrumentach czy, ograniczając ich liczbę do zera, tworzyć muzykę opartą jedynie na rytmicznym klaskaniu w dłonie.
Występ tego wyjątkowego duetu pozwolił na obserwację pod sztandarem jazzu zderzenia dwóch indywidualności muzycznych w oprawie elektronicznej. Argumentów, dlaczego warto było zagościć na miejscu publiczności w minioną sobotę jest zapewne o wiele, wiele więcej. Na szczęście będzie jeszcze okazja zderzyć swój gust muzyczny z jazzem – już w styczniu.
dla cz.info.pl: Patrycja Wojtasik, foto: Kornel Orłowski
{gallery}00_fotorelacje/kinior-wolski-id-16351:120:81:0:0:jquery_magnificpopup:Sleek{/gallery}