Wiesław Wyszyński

Życie według Wiesława Wyszyńskiego,
czyli miłość do starej torby

Starej, zdezelowanej i wysłużonej,  takiej, co swój oderwany pasek nosi w jednej z  kieszonek. Z taką torbą wędruje Wiesław Wyszyński, uśmiechając się szczerze do wszystkich, którzy ubierają markowe ciuchy i wsiadają do czarnych super samochodów.

Ale – ta właśnie torba - ma swoja historię:
- Dostałem ja od pewnego Amerykanina, Justus'a Randolph'a, na którego mówiliśmy Joystick, a on z kolei dostał ją od swojej babci Indianki, która pochodziła z plemienia Siuksów.

A prawdziwa – ta wielka miłość?
Miłość - to Ewa. Moja pierworodna żona. Od 35 lat to uczucie najważniejsze w moim życiu. To może prozaiczne i proste, ale tak jest i było. Choć dawno temu zdarzyło mi się wiarołomstwo.

A poezja?
Poezja jest dla mnie wyciszeniem na pojmowanie świata. Bez niej jestem niepełnosprawny. Jakim mnie Panie stworzyłeś, takim mnie masz.

Jak powstają wiersze?
Ważny jest porządek myśli i słowa. Są wiersze, które rodzą się same w parę minut, ale są i takie, które piszą się kilka miesięcy. Trzeba do nich co jakiś czas powracać, aby odkryć, że coś jest nie tak. Aż do bólu, po konstatację, że o to chodziło. Albo wędrują na śmietnik.

To czy w dzisiejszym świecie jest szczelina na poezję?
Jest i była. Zawsze będzie ta szczelina na światło. Choć coraz mniej ma czytelników, to paradoksalnie; rośnie liczba poetów. Przekąs stetryczałego poety. Dotyczy to również Częstochowy.  Choć jest paru młodych, zdolnych częstochowian.

Jak postrzega się teraz poetę?
Kiedyś poeta na salonach nobilitował obie strony. A teraz? To często epitet: głupi, naiwny, nieprzystawalny, jak mawia Marcin Świetlicki: „…nieprzysiadalny”.

Jakby Pan zachęcił młodych ludzi do czytania poezji?
Nie mam recepty. Nic nie da się zrobić  na siłę.

Czy dziś poeta jest ludziom potrzebny?
A do czego? Poezja jest niepoczytna i nieoczytana. Stała się sztuką elitarną, a elity jakie są każdy widzi. Nie chce nikogo obrażać, ale „trzęsie mi się łza na rzęsie”. Generalnie wzięcie ma jedynie sztuka masowa. Pop jest trendy! To nie zarzut, widać znamię czasu. A z nim nie wchodzę w kolizję.

Oczywiście, jest i taka młodzież, która do poezji się garnie. Tyle, że jest jej mało. Odbyłem wiele spotkań autorskich, na których młodzież była nieliczna. Większość średniaków i wapniaków, jak ja. Ale to może skutek mojej nieprzystawalności…

Dlaczego tak się dzieje?
Zauważyliście, co teraz dzieje się z językiem polskim? Następuje jego przedziwne zruszczenie, szczególnie u młodych dziewczyn, u chłopaków rzadziej: to „sje”, „dzje”…Nawet spikerki w telewizji tak kaleczą. Strasznie mnie to denerwuje, ale to skutek braku obcowania z literaturą, a wpływ właśnie pop-kultury i popcornu. Liczy się tylko własny interes, intratność. Lenistwo i egoizm, i ciągły pęd. Nie ma czasu, aby wyjść poza własny nos. A media? Media uczą agresji, zamiast uczyć dobrego smaku. EPOKA TABLOIDÓW! Pewnie wybrzydzam i nudzę nad wyraz.

Jak dziś żyje się poecie?
Poecie, jak Zagajewski przed Noblem, czy Szymborska po Noblu, zapewne żyję się dobrze i dostatnio. Dzisiaj z pisania wierszy się nie wyżyje. Trzeba mieć etat w redakcji, wydawnictwie, gdzieś…

W mojej sytuacji, jako były rencista i dożywotni nieudacznik, żyje się trudno. Ale widać, taka jest wola Boża. Imałem się różnych zajęć. Byłem nawet szatniarzem u Krzysia Stacherczaka, a mogłem być jego wspólnikiem, kierowcą, górnikiem, hutnikiem, urzędnikiem, że tyle tylko wymienię.  Poezja i praca rozmijają się, rzadko się spotykając.

Pisze Pan wiersze mocne, o mało zabawnej tematyce, a z drugiej strony jest Pan kabareciarzem.
Każdy szyderca, prześmiewca, ma w sobie również bardzo intymną sferę, którą czasami chce się dzielić. I tak dla przykładu „Kubuś Fatalista” to jedna z moich ulubionych książek. Jest zabawna, a jaką ma przy tym głębię. Poza tym nie lubię smutasów. To, że robiłem kabarety, nie kłóci się z jak je określasz moimi „mocnymi wierszami”.

Kim jest Wiesław Wyszyński?
Jestem człowiekiem, ułomnym bardzo. Nigdy nie przedstawiałem się jako poeta. Jeśli ktoś tak mnie przedstawia, to proszę bardzo. Największym poetą jestem na rybach, nic nie pisząc. Na ryby nie jeżdżę po to, żeby zarzucać wędkę, ale po to, żeby pochylić się nad ptaszkiem, zielenią, kwiatkiem. Lubię się dziwić.

Jak Pan postrzega Częstochowę?
Do Częstochowy sprowadziła mnie kobieta i moja do niej miłość. Mieszkam tu od początku lat 70 – tych, z trzyletnią przerwą na ORP (Okręt Rzeczpospolitej Polskiej) Zawzięty i ORP Nieugięty, czyli marynarkę wojenną, w której służyłem. Lubię to miasto, choć jest trudne. Żyję tu i to jest moje miasto.

Plany literackie na przyszłość
„doJAKOIMY”. Napisałem wiersze do grafik Włodka Grabowskiego. Jego twórczość mnie inspiruje. Jak na tomik będzie to dość obszerna pozycja, 120, może 140 stron. A tytuł wziął się z tego, że Włodek, jako dziecko bał się Jakoimów, czyli mówiąc pacierz „Ojcze nasz…jako i my…”. Wiersze są niejako korespondencją do grafik Grabochy i jego osoby. Książkę ma wydać UM. Ale czy tak się zdarzy, nie wiem. Materiał jest gotowy.

„Poeta musi być uczciwy wobec świata, autor musi mieć czytelny stosunek do świata, bo nieuczciwy poeta będzie poetą ciasnym”.

Z Wiesławem Wyszyńskim rozmawiała Karina Balska

Poniżej przedstawiamy jeszcze niepublikowany wiersz Wiesława Wyszyńskiego.

Szajba

(wiersz recyklingowy)

Nawet głupota nie zwalnia od myślenia
powiedział Lec i na nim polegam

Więc skąd jest ona
ta głupota
sama się sieje
sama zbiera
owoce swojej głupiej jaźni?

Bo wszyscy myślą
tak czy owak
każdy się stroi na swój strój
choć zwykle nie wie w co się ubrać
zatem czy świat jest pełen głupców
którzy pytają się o drogę

Czy głupcem jest kto ich znajduje
na każdym kroku w samym siebie
i kto jest mądry na tym świecie
pytać bez sensu jest doprawdy
albośmy wszyscy oszaleli

Więc jestem głupcem bo nie myślę
że wszystko proste jest jak drut
i nigdy nie wiem dokąd zmierzam

*

Nie wierzę w świat poukładany
to tutaj tu a tamto tam
choć ledwie mieści się w mej dłoni
to nigdy poznać go nie zdołam
chyba że zjem rozumy wszystkie
i będę wreszcie najmądrzejszy

Lecz póki co oswajam szajbę
która nazywa za mnie świat
ledwie rozumiem go jak umiem
każda komórką wynajętą
przez tysiąclecia zanim Pan Bóg
odkrył że jestem jego wart
by stać się jego podobieństwem

Jeśli tak nie jest to się boję
bo wniosek będzie strasznie straszny
że Pan Bóg również jest idiotą

Coś tutaj nie gra i wiem co
szafa grająca starą płytę

wysz-04
wysz-03
wysz-02
wysz-01

cz.info.pl