Historie Jarosława Kapsy. Opowieść 21

CZERWIEŃ FLAG I KRWI - Święto 1 maja miało w przedwojennej Częstochowie swoisty urok powodujący, że bezpieczniej było świętować w domu. W 1937 pochód ZZZ (Związku Związków Zawodowych) przeszedł przez Aleje do ul. Garibaldiego; równolegle PPS ze swojej siedziby na ul. Wolności, przez Aleję na Zawodzie.

Po drodze wybito kilka okien w sklepach i obrzucono kamieniami bożnicę na ul Mirowskiej. Rok wcześniej, w1936 główny pochód PPS, rozpoczął się o 12.00 i prowadził z ulicy Wolności w Aleje. Narodowcy wypatrzyli w szeregach grupy Żydów, wiec doszło do przepychanek.  Spokojniej udała się manifestacja rozpoczynająca się o 11.00 organizowana przez ZZZ.

Za to pochód, o 10.00, Poalej Syjon został zatrzymany  na Nowym Rynku; walki z narodowcami rozgoniła policja konna.

W 1928 r, gdy w Ratuszu rządził prezydent z PPS-u, także nie brakło awantury. Pochód oficjalny z udziałem prezydenta Jarmułowicza i posła Kazimierczaka wędrował Alejami od 12.00. Wcześniej swój pochód, o 11.00 zorganizowało Niezależna PS, pod czerwonymi sztandarami i z transparentami „Chcemy chleba”. Planowane pochody komunistów i Bund rozgoniła policja. Przeciw świętu protestowali zatrudnieni przez Ratusz w ramach prac interwencyjnych robotnicy, obawiając się utraty dniówki. Jarmułowicz zagrożony strajkiem okupacyjnym urzędu zgodził się na wypłacenie im 2/3 dniówki, jako rekompensaty za utraconą  w maju pensję. Przeciw temu, z kolei, ostro zaprotestowali radni chadeccy, a zwłaszcza szef chrześcijańskich związków Cardini; nie widząc powodu by z miejskich pieniędzy dopłacać do socjalistycznych świąt.

Wyznać się w tym nie było łatwo, ani wtedy, ani dziś. Robotnicy mieli wielu obrońców, a każdy z nich gotów był bić się „do krwi ostatniej”. Władza miejska też miała swój socjalistyczny rodowód. Do jesieni 1931 prezydentem był Romuald Jarmułowicz, bojowiec PPS i związkowiec. Po zamachu majowym opowiedział się przeciw swojej partii a za Piłsudskim, współtworząc BBWR. Wierny PPS pozostał jego kolega z czasów organizacji bojowej, poseł na Sejm ( wybrany w 1928 r) Józef Kazimierczak. Bliżej Jarmułowiczowi, w sensie ideologicznym, było ostatniemu prezydentowi, wybranemu w listopadzie 1936 Janowi Szczodrowskiego. Karierę swoją Szczodrowski zawdzięczał poparciu tzw „jaworczyków” (od Jaworskiego); postpepeesowskiej frakcji w BBWR.

 W 1928 mogli jeszcze pochód razem prowadzić Jarmułowicz i Kazimierczak; kilka lat później ostry spór miedzy sanacją a socjalistami doprowadził do krwawego dramatu w Kasie Chorych. W 1936 znów panował pokój. Szczodrowski został wybrany przez Radę Miasta dzięki porozumieniu prosanacyjnego Polskiego Bloku Gospodarczego i PPS  (socjaliści uzyskali stanowisko wiceprezydenta dla Józefa Dziuby), wbrew protestom najliczniejszego w samorządzie Klubu Narodowego. Poparcie dla tej koalicji udzieli także chadecy; mimo iż w 1928 socjaliści w porozumieniu z sanatorami siłą ( w tym policyjną) rozganiali robotnicze wiece związkowców Cardiniego.

W latach trzydziestych równolegle z 1-majowymi pochodami socjalistów z PPS organizowano pochody Związku Związków Zawodowych. Była to organizacja powstała 25.05 1931 z inicjatywy lewicowych „piłsudczyków” (do inicjatorów należał pierwszy premier II RP Jędrzej Moraczewski), grupująca różne branżowe organizacje związkowe. Wspierany przez władze administracyjne ZZZ w początkach lat 30-tych zrzeszał blisko 0,5 mln robotników. Miał być formą realizacji idei „piłsudczykowskiego” korporacjonizmu, podobnego kształtem do korporacjonizmu włoskich faszystów i portugalskich zwolenników Salazara. ZZZ był wspierany przez lewicowy nurt sanacji, w tym Związek Naprawy Rzeczpospolitej (organizacja wojewody śląskiego Michała Grażyńskiego) czy Legion Młodych. W trudnym okresie kryzysu zarówno ZZZ jak i Legion Młodych przeszły ewolucje ideową zbliżając się do nurtów skrajnych, marksistowskich.

Cat – Mackiewicz żartował, że Legion Młodych tworzą komuniści liczący na państwowe etaty. W porównaniu z młodzieńczym koniunkturalizmem ewolucja ZZZ była ewidentnie przemianą ideową. W Częstochowie w latach 1937-39 szefem okręgu ZZZ był Władysław Głuchowski. Urodzony w 1911 r pod Siedlcami, zamordowany przez Niemców w 1941 r , był Głuchowski jedną z ciekawszych postaci ruchu robotniczego. Przeszedłwszy „szkółkę polityczną” w Związku Młodzieży Demokratycznej stał się wyznawcą idei Kropotkina, współtworząc Anarchistyczną Federacje Polską. Dzięki niemu anarchiści zaczęli odgrywać dużą rolę w kształtowaniu programu ZZZ; narzucając m.in anarchosyndykalną wizję rewolucji poprzez strajk generalny i przejmowanie przez robotników fabryk . W 1936 r Głuchowski był sekretarzem okręgu ZZZ w Krakowie. Napięta sytuacja po manifestacji i rozlewie krwi w czasie strajku Semperitu powodowała, że ZZZ był represjonowany jako skrajna siła rewolucyjna. Głuchowski trafił na kilka miesięcy do wiezienia, a po procesie chrzanowskim w 1937  musiał przenieść się do Częstochowy. Cieszył się w naszym mieście szacunkiem, nie tylko jako organizator strajków w obronie praw robotników. Doprowadził także do otwarcia kilku świetlic kulturalno-oświatowych, biblioteki robotniczej, a w końcu Domu Ludowego. Była to jedyna w Polsce placówka  powstała pod auspicjami syndykalistycznego Robotniczego Instytutu Kultury i Oświaty im Stefana Żeromskiego.

 Częstochowa stała się, dzięki aktywności Głuchowskiego, jednym z najważniejszych polskich ośrodków anarchosyndykalizmu. Po wybuchu II wojny światowej częstochowscy anarchiści nie złożyli broni, tworząc jedną z pierwszych organizacji konspiracyjnych, zjednoczonych z warszawskim Polskim Związkiem Wolności ( scalonym w 1942r z AK). Zapłacił za to życiem Władysław Głuchowski, aresztowany przez gestapo w czerwcu 1940 r, a następnie zamordowany w Sachsenhausen.

Mieliśmy więc 1 maja na ulicach  socjalistów „rządowych”, socjalistów „antyrządowych”(PPS), socjalistów żydowskim marksistowskich ( Bund), socjalistów żydowskich syjonistycznych ( Poalej Syjon), syndykalistów piłsudczykowskich, anarchosyndykalistów....i oczywiście także komunistów. Na szczęście wśród naszej skrajnej prawicy z ONR nie przyjęła się moda niemieckiej NSDAP, by 1 maja uznać za swoje święto. Dla naszych ONR-owców, była to okazja porachunków z bojówkarzami skrajnych organizacji żydowskich. A, że przy tej okazji wybijano szyby, obrzucano kamieniami bożnice, policja konna była niezbędna.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa