Tymczasem popełnił podstawowy błąd odbierając komunikacji miejskiej ostatni atut atrakcyjności. Drogowcy zamknęli I i II aleję z powodu budowy skrzyżowania z ulicami Piłsudskiego, i Wilsona. 16 września w centrum miasta ubył kolejny ciąg komunikacyjny, jakim jest al. Wolności. Centrum miasta żyje intensywnie, wobec czego ludzie jakoś muszą doń dotrzeć. Szczęśliwie w tym roku nie przerwano funkcjonowania linii tramwajowej, jednak nie wszyscy mają możliwość z tramwaju skorzystać. Pozostają autobusy. Niestety, dużo osób obiera samochód za środek transportu.
Powoduje to zakorkowanie ulic, bo każdy samochodem chce dotrzeć pod drzwi celu podróży. W Częstochowie zaś zarządcy dróg i transportu (de facto to jeden zakład) środki komunikacji miejskiej w ruchu kołowym traktują na równi, w wyniku czego na objazdy razem z samochodami wysyłane są także autobusy (a więc nie dotrą do centrum!). Przez długie trasy objazdowe, na których autobusy stoją w zatorach razem z samochodami, komunikacja już traci na atrakcyjności. W efekcie odnieść można wrażenie, że na drogach przybywa samochodów, co w XXI wieku jest ujmą dla władz 200-tysięcznego miasta.
Przy okazji warto przypomnieć podstawowy mechanizm – zwiększony ruch na drogach, to przyspieszona ich eksploatacja i zużycie kończące się zniszczeniem, co w zaistniałej sytuacji (remonty) staje się paradoksem i czyni naprawy dróg bezsensownymi.
W Częstochowie niedawno udało się ustanowić na wszystkich liniach miejskich rozkłady taktujące, czyli zapewniające pasażerom autobus w stałych odstępach czasowych, dzięki czemu korzystanie z komunikacji staje się łatwiejsze, bo m. in. po pierwsze nie trzeba zapamiętywać rozkładu, a niemal wyjść „w ciemno”. Po drugie, na wspólnych odcinkach można równomiernie rozłożyć autobusy różnych linii, co skutkuje zwiększeniem oferty dla pasażerów przemieszczających się w obrębie tych odcinków.
Niefortunnie ta opóźniona zdobycz cywilizacji została porzucona przy ustanowieniu aktualnych objazdów w centrum miasta – na kilku liniach (np. 12) autobusy jeżdżą o różnych porach, przez co pasażer nie jest pewien, czy na autobus będzie czekał dłużej, niż dotychczas, czy może ucieknie mu sprzed nosa. W obecnej sytuacji komunikacyjnej, organizator powinien szczególnie postarać się, aby z nadwerężonej komunikacji nie odpływali pasażerowie, a nawet pozyskiwać nowych pasażerów celem redukcji ilości samochodów w centrum, co uzyskać można przez preferowanie komunikacji na wyłączonych odcinkach dróg – kwestia odpowiednich ustaleń organizacyjnych z wykonawcami.
Rezygnacja z rozkładów taktujących jest potwornym błędem, bo zniechęceni pasażerowie komunikacji przesiądą się najczęściej do samochodów, co efektem domina skutkować będzie dalszym korkowaniem ulic i pogłębiającym się paraliżem komunikacyjnym. Podsumowując wysuwam jeden, stanowczy postulat – czym prędzej należy przywrócić takty w rozkładach jazdy.
cz.info.pl; źródło: Dominik Wójcik - publicysta magazynu „Na Przystanku”