Serce jak dzwon

Warto sprawdzić jak pracuje nasza „główna pompa” i naczynia krwionośne. Proste badania mogą nam darować nawet kilkanaście lat życia.
Przy każdej wizycie u lekarza należy zmierzyć sobie ciśnienie. Nawet jeżeli to będzie laryngolog czy dermatolog, poprośmy go o to – mierzenie nie potrwa dłużej niż pięć minut.

Dla osób, które już wiedzą, że wartości ich ciśnienia niebezpiecznie się podniosły, lub które rozpoczęły leczenie z tego powodu, sprawdzanie ciśnienia (nawet kilka razy w tygodniu) to obowiązek.

Jak zadbać o układ krwionośny.

Jak zgodnie przekonują eksperci, żeby mieć zdrowe i sprawne serce, powinniśmy do niego zaglądać. Nie chodzi tu oczywiście o skomplikowane techniki diagnostyczne, dzięki którym naprawdę możemy obejrzeć bijące w naszych piersiach serce, ale o te najprostsze metody – mierzenie ciśnienia czy EKG. Bez większego problemu i za naprawdę niewielkich pieniędzy każdy z nas może się postarać o wykonanie tych badań przynajmniej raz w roku. Główny powód, dla którego warto to robić, jest nieco zatrważający.

Większość z nas umrze właśnie z powodu kłopotów z układem krążenia. Jednak gdy o niego zadbamy, możemy ten moment odwlec o wiele lat. Każdego roku zawał serca przechodzi w Polsce ok. 100 tys. osób (drugie tyle – poważne zaostrzenia choroby wieńcowej), udar mózgu ponad 70 tys. Aż 8 min Polaków cierpi na nadciśnienie i miliony na mniej lub bardziej zaawansowaną miażdżycę.

W pewnym sensie wszystkie te problemy sprowadzają się do jednego – naczynia krwionośne przestają dobrze pracować. Czy można się przed tym ochronić? I tak, i nie.

Czynników ryzyka chorób układu krążenia jest wiele. Na niektóre, choćby na wiek, nie mamy wpływu. Wraz z upływem lat tętnice stają się coraz mniej elastyczne. Nie poradzimy też nic na skłonności genetyczne – wiadomo, że w niektórych rodzinach ryzyko zawału czy udaru jest większe. Ale są też czynniki ryzyka, które możemy zniwelować albo przynajmniej kontrolować. Tak jest na przykład z nadciśnieniem tętniczym. Polski problem z nadciśnieniem polega przede wszystkim na tym, że prawie dwie trzecie osób, które je mają, nie zdaje sobie z tego sprawy.

Pomijając genetyczne predyspozycje, na nadciśnienie czy miażdżycę pracujemy sami. To niezdrowy tryb życia: papierosy, zbyt duże ilości alkoholu, zła dieta i brak ruchu. Jednym z najważniejszych czynników ryzyka chorób układu krążenia jest również otyłość.
To, czy nasza waga przekroczyła bezpieczny poziom, można sprawdzić, obliczając tzw. wskaźnik BMI (waga w kilogramach podzielona przez wzrost w metrach do kwadratu). Ale jest inny, łatwiejszy, sposób. – Z większości przeprowadzonych w ostatnich latach badań wynika jasno, że najgroźniejsza dla zdrowia jest tzw. otyłość brzuszna. To nawet ważniejszy niż BMI wskaźnik pokazujący, że jesteśmy zagrożeni „kłopotami sercowymi”. Wystarczy zmierzyć obwód w pasie. Norma dla mężczyzn to 94, dla kobiet – 80 cm. Jeżeli mamy więcej – trzeba się wziąć do odchudzania.

Pamiętajmy przy tym, że samo ograniczenie ilości spożywanych kalorii to za mało. – 30 minut ruchu dziennie to naprawdę konieczność. Czasami się zdarza, że pomimo ograniczenia diety i dbania o aktywność fizyczną waga naszego ciała zatrzymuje się w miejscu i nie chce dalej spadać. Jeżeli jednak udało nam się zlikwidować brzuszek i sprawić, że obwód w pasie mieści się w normie – nie należy się tym zbytnio przejmować.

Na koniec rozprawmy się z pewnym mitem dotyczącym chorób układu krążenia. Często słyszy się, że to mężczyźni są bardziej narażeni na te choroby i częściej przechodzą np. zawał. To nieprawda. Kobiety umierają z powodu zawału równie często jak mężczyźni. Jedyna różnica polega na tym, że u panów kłopoty zaczynają się o blisko dekadę wcześniej.

cz.info.pl