W rzeczywistości, jesteśmy w sznurze z innym, i zaczynamy wszystko liczyć. Liczymy frytki w naszym talerzu, liczymy prezenty pod choinką, itd. Z kalkulatorem w kieszeni jesteśmy nieświadomi tego, że w ten sposób my i nasz związek idziemy na dno.
Początkowo para nie ma tego w zamiarze. Na początku swoich spotkań mówi sobie: wszystko będziemy mieć wspólne, nie będzie moje czy twoje, nie narzucamy sobie miejsca w związku. Z biegiem lata, rachunki staną się bardziej złożone.
Jeden czyn może wywołać burzę w szklance wody, np. jedno z partnerów otrzymuje spadek, a inny nie...
I pewnego dnia, przedstawiamy rachunek.
„Znam dużo par, które nigdy w życiu nie prowadziły dyskusji na tema pieniędzy”- świadczy Bernard Prieur - „I w chwili gdy pojawia się problem, pytanie na temat pieniędzy wraca ze zdwojoną siłą. I jednym ciosem, oni chcą kłaść wszystko na jedną szalę i rozliczać się. I to staje się początkiem bitew nieskończonych!”
Opracowała: Karina Balska, Famili, Francja,2010