Szczep się, Szczepanie

Śpiewam sobie: tramtadrata, bom ja tęga demokrata – napisał niegdyś we Lwowie ś.p. Jan Lam. Śpiewam sobie jak idiota, bo ja dobry patryjota – powtarzać mogą epigoni stworzonych przez Lama postaci: hrabiów Bęcwalskich, Orderowiczów, Strachajłów, Precliczków.

I tym śpiewem określono Narodowy Program Szczepień Anty-COVID-19, jako Czyn Patriotyczny, którego celem jest powrót do Nowej Normalności. Może nie jestem, jak ww. „tęgą demokratą” ani „dobrem patryjotem”, ale też w Kosmos nie poleciałem, nie chcę wracać do normalności, tylko w niej żyć.

Nie interesuje mnie Nowa Normalność, bo widzę w tym ideologię gorszą od LGBT, ideologię rządzących rewolucjonistów-nihilistów, których żadne normy nie obowiązują, bo się uznali za nosicieli Dobra. Podejrzewam wręcz, że owi bojownicy, gdyby nawet chcieli coś normalnie zrobić, to by nie potrafili. Zachłysnęli się sukcesem, odkryli użyteczność kłamstw, lekceważąc koszt społeczny tego sukcesu. Teraz, gdy możliwość przezwyciężenia kryzysu wymaga zaufania społecznego, pozostała im pusta tromtadracja. Na jakiej podstawie można wierzyć patologicznym kłamcom, że dla dobra wspólnego warto się zaszczepić.

Nie będę nikogo zachęcał, ani zniechęcał. Mogę powiedzieć o swoim wyborze: chciałbym się zaszczepić możliwie szybko; uważam to za dobre dla mnie i za spełnienie obowiązku wobec innych. Nie będę polemizował z myślącymi inaczej, nie jestem kompetentnym, kieruję się opiniami osób, których kompetencje szanuję. Objawem nienormalności jest brak społecznego zaufania dla fachowców i specjalistów, przy jednoczesnym bezkrytycznym łykaniu opinii tzw osób popularnych. Nie w tym leży problem, lecz w naszym „narodowym dziedzictwie”. Choć to wypieramy, jesteśmy jako ogół potomkami chłopów; a chłop – jak to świetnie opisał Witos – nie wierzył nikomu, a przez to każdemu dawał się oszukiwać. Tego łatwo nie zmienimy, zwłaszcza, gdy na tym żeruje partyjny aparat rządzący, wykorzystujący środki podatników i siłę instytucji państwa do prowadzenia nieustającej kampanii zohydzającej elity.

Mamy problem z powszechnością szczepień anty-COVID; poddanie się szczepieniu zadeklarowało (według sondaży) ok 45-50% ogółu społeczeństwa. By program szczepień przyniósł pozytywne efekty zaszczepiona powinna być większość: 60-70% populacji. Jako facet starszej generacji (dziaders) pamiętam co to było polio, tężec, przeżywałem panikę epidemii odry we Wrocławiu . Wiem, że wyrugowanie z Polski strasznych chorób: tyfusa, krztuśca, gruźlicy wiązało się z obowiązkowymi, powszechnymi, obejmującymi ok. 90% populacji szczepieniami. Młodsze pokolenie, nie znając doświadczeń wcześniejszych, może dowolnie psioczyć na dziadersów, udawać swoją odkrywczość wyważaniem otwartych drzwi. My, dziadersi, wiemy, że Polska w XX w. przezwyciężyła najgorsze plagi społeczne: wojny, głód i epidemie chorób śmiercionośnych. Mamy doświadczenie, mamy wypracowane metody i procedury, mamy wszelkie możliwości by normalnie uporać się z każdym nowym zagrożeniem. Normalnie, a jak kto woli – po Bożemu; zgodnie z obowiązującymi nas normami prawnymi wynikającymi z Konstytucji, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, zgodnie z zasadą „primum non nocere”*.

Skończyliśmy wiek XX, zaczęliśmy wiek XXI, w duchu ogólnego relatywizmu: nie ma zasad, nie ma obiektywnej prawdy, liczy się kto skuteczniej narzuci ogółowi swoją narrację. Obowiązek przystąpienia do Narodowego Programu Szczepień jest tylko narracją narzucaną przez rząd. Równoprawna jest inna narracja np.: rządzie szczep się sam, nam daj już spokój. Podziwiać można bezczelną arogancję pustymi słowami zmieniającą rzeczywistość. Słowo „Narodowy” jest powszechnie nadużywanym wytrychem; stało się oznaczeniem przestrzeni zdominowanej wolą partyjną. Jest Narodowy Program przeciwdziałania suszy i Narodowy program odwadniania Polski przez budowanie kanałów spławnych; są Narodowe instytucje kultury i są inne instytucje kultury niszczone w ramach walki z konkurencją. Tworzy się Narodowy Holding Hotelowy i niszczy się hotele należące do zwykłych przedstawicieli narodu: pań i panów Kowalskich. Tak bezczelnie rozciągliwe nadużywanie słowa „Narodowy” prowadzi do utraty znaczenia owe słowa. Zadać tu można dodatkowo niezręczne pytanie: skoro stosowane szczepionki dopuściła do użytku instytucja UE, zakupiła inna instytucja UE, to może nie jest to program Narodowy, ale Unijny, w którym rząd Polski jest podwykonawcą? Narodowy kłóci się z Unijnym? Jeśli ktoś tak uważa, to może tworzyć dwa konkurencyjne programy szczepień, jeden unijny drugi narodowo-polski; każdy będzie mógł wybrać, który program jest dla niego lepszy.

Polska jest członkiem UE, konkurencja unijno-polska jest równie śmieszna jak konkurencja polsko-polska w walce o tytuł mistrza Polski. Ale i taką konkurencję mamy. Na podstawie ustawy z 5 grudnia 2008 r o zapobieganiu chorobom zakaźnym (główny akt prawny na jaki powołuje się walczący z pandemią rząd) wydany został Komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego z dnia 22 grudnia 2020 r p.t. „Program szczepień ochronnych w 2021 r”. Program reguluje zasady obowiązujących w Polsce szczepień, wyznacza które są obowiązkowe, które zalecane, jakie grupy społeczne obejmuje obowiązek, jaki są sankcje za uchylanie się, jakie są uwarunkowania i kto realizuje szczepienia. Program jest rutynowy, tworzony metodą kopiowania podobnych z poprzednich lat. Dla przypomnienia: szczepienia obowiązkowe dotyczą przede wszystkim dzieci od 0 do 19 lat; obowiązkowe jest szczepienie przeciw gruźlicy, zarazkom pneumokokowym, błonicy, krztuścowi, polio, odrze, śwince, tężcowi, WZW typu B, hemofilius influense; dodatkowo osoby z grupy ryzyka szczepione są przeciw ospie wietrznej, błonicy, tężcowi, wściekliźnie. Do zalecanych szczepień należą: przeciw ospie wietrznej, kleszczowemu zapaleniu mózgu, WZW typu A, grypie, rotawirusom-pneumokokom. O wirusie COVID-19 też jest w tym Programie, ale tylko o warunkach szczepień w czasach zagrożenia.

Być może autoryzujący ten Program Minister Zdrowia potrafi wyjaśnić różnicę między tym dokumentem a Narodowym Programem Szczepień, przyjętym w grudniu uchwałą Rady Ministrów. Dla formalistów różnica jest istotna. Program szczepień ochronnych na rok 2021 ma podstawy prawne (art 17 ustawy z 2008 o zapobieganiu chorobom zakaźnym), zgodny jest z Konstytucją, reguluje wykonywanie zadań przez kompetentne do tego instytucje. Uchwała Rady Ministrów o Narodowym Programie Szczepień nie jest formalnym aktem prawnym (ani ustawą, ani rozporządzeniem), jest regulacją wewnętrzną obligująca tylko członków Rady Ministrów. Może o tym nie wie pan Premier, bo z jego znajomością prawa nie jest najlepiej, ale karanie za omijanie wyznaczonej w NPSz kolejności, czy inne formy wymuszania „porządku” nie mają żadnych podstaw prawnych. W pustce prawnej są także zawieszone kompetencje pana Dworczyka, jako tzw pełnomocnika do walki z pandemią (hetmana na wojnie z wiruskami).

Zwykły Program szczepień obejmuje zarówno szczepienia obowiązkowe jak i zalecane. Nie można więc tłumaczyć tworzenia spec-Programu chęcią zaoszczędzenia społeczeństwu „cierpień” obowiązkowych. Jednak i nad tym warto się zastanowić. Rząd nie powinien lekceważyć głosu zdecydowanej większości specjalistów wiążących efektywność programu szczepień z jego powszechnością. Wprowadzenie obowiązkowych szczepień anty-COVID byłoby, w ocenie tej większości specjalistów, korzystne dla ogółu. Tak jak jest korzystnym dla ogółu utrzymanie obowiązku szczepień na gruźlicę, odrę, błonicę, tężec; mimo, że te choroby od dłuższego czasu (dzięki szczepieniom) nie są zagrożeniem. Wskazuje się u nas wzrost nastrojów antyszczepionkowych, rząd jednak nie powinien kierować się irracjonalnymi nastrojami ulicy. Mimo krzykliwości antyszczepionkowców blisko 90% dzieci jest szczepionych w ramach nałożonego obowiązku; blisko 90% ich rodziców nie zatruwa sobie głowy rozważaniami, czy to dobre czy złe. Nie jest też tak, że tamte, stare, szczepionki, są sprawdzone, a te, nowe, wiążą się z ryzykiem. Każdy organizm ludzki jest inny i inaczej reaguje na podane specyfiki; ryzyko powikłań jest mniej więcej takie samo przy „starych” jak i nowych szczepionkach.

Kiedyś w obliczu rzeczywistego, straszliwego zagrożenia rządy z desperacji były odważne. Szczepionki przeciw tyfusowi i przeciw polio wprowadzano, zanim po wielokrotnych badaniach klinicznych uzyskano pewność ich bezpieczeństwa. Dziś mając sprawdzone bezpieczeństwo, wolimy „popełniać samobójstwo w obawie przed śmiercią”. Wprowadzenie obowiązku szczepień narusza podstawowe wolności obywatelskie; z tym twierdzeniem można się zgodzić i zdziwić, że nie ma masowego protestu przeciw naruszaniu wolności dzieci szczepionych na tężec. Wolność jest niezbywalna, ale też nie jest absolutna; nie mogę w imię wolności jeździć samochodem po pijanemu z szybkością 100 km/h po Alejach... Podobnie w imię konkretnego dobra ogólnego nie wolno, w imię egoistycznego strachu „przed ukłuciem”, świadomie narażać zdrowia innych ludzi. Nastroje uliczne są irracjonalne. Jesteśmy podobno najbardziej „antyszczepionkowym” społeczeństwem w UE; a jednocześnie na tle innych krajów europejskich bijemy rekordy w objadaniu się lekami i paralekami. Godzinami w googlach szukamy potwierdzenia naszych obaw przed szczepionką anty-COVID, a jednocześnie zżeramy tony „suplementów diety”, których nikt nawet solidnie nie przebadał przed wypuszczeniem na rynek.

Nie twierdzę, że wprowadzenie obowiązku szczepień anty-COVID jest koniecznym rozwiązaniem. Chcę jednak by sprawy, dla nas ważne, załatwiane były normalnie, „po Bożemu”, a nie na zasadzie woluntarystycznego eksperymentowania. Nie popełnię dużego błędu, twierdząc, że noszenie maseczek rodzić może podobny wskaźnik negatywnych zjawisk, jak powikłania poszczepienne. Jest też z pewnością takim samym ograniczeniem wolności jak i obowiązek szczepień. Narzucenie maskowania, „aresztów domowych”, niszczenie przez zamkniecie całych branż gospodarki, było dla rządu czymś normalnym i normalnie nadużywanym Niestety, sprawdziły się ostrzeżenia specjalistów, że rozwalenie przez chaos zarządzania całej służby zdrowia, skutkować będzie zwielokrotnieniem nieszczęść przedwczesnych śmierci. Ale rząd nie czuje się za to odpowiedzialny. Teraz robi się Narodowy Program Szczepień w myśl idei: rząd wszystko wspaniale zaplanował, a że wyszło jak wyszło to widać wina narodu, który nie dorósł.

Rząd mówi, Naród mu nie odpowiada... To już było, w Teatrzyku Zielonej Gęsi Mistrza Gałczyńskiego. Narodzie! Daj rządowi siana, by miał siłę i oddalił się w podskokach za horyzont.

dla cz.info.pl Jarosław Kapsa

*z łac. „po pierwsze nie szkodzić”
Grafika na podstawie fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza „Przerażenie wariata”, autoportret, 1931 r.